"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"

11.06.2016

Posiłki.

I w końcu doczekałam się, nadeszły posiłki!   Z zagranicznych podróży wróciła pomieszkująca u mnie była pani menadżer M. oraz jej znajomy J.  Zapowiedziany wolontariusz, odłożył swój przyjazd na póżniejszy termin.
 Jestem więc przeszczęśliwa!!!  Nareszcie mam wsparcie psychiczne i fizyczne, jako że J. zauroczony moim dziewiczo zachaszczonym ogrodem, od razu złapał za kosę i zabrał się do koszenia, co przypomniało mu z rozrzewnieniem jego własne wiejsko-sielskie  dzieciństwo. A M, która właśnie porzuciła miasto oraz cudowną, wspaniałą pracę....i zaszyła się u mnie, w leśnej głuszy, aby w ciszy i spokoju zastanawiać się nad dalszym swoim losem, z radością zabrała się za sortowanie kamieni!

I gdy wczoraj moi  majstrowie ujrzeli bosonogą Rusałkę z rozwianym włosem... aż oddechy im zamarły na chwilę. Ale bardzo grzecznie pokłonili się M. i nawet poczynili gest, aby wycałować ją po rękach, czego jednak nie uczynili, przepraszając, że ręce trochę brudne. A potem, jak zauważyłam, fakt ten nader korzystnie wpłynął  na ich pracę, nie żeby przedtem się obijali, co to, to nie, bo majstrów mam tym razem naprawdę dobrych... ale, jakby jakiś większy zapał ich ogarnął, gdy od czasu do czasu mogli sobie tak pospoglądać z góry na bosonogą rusałkę i powzdychać chociażby!
Tak więc jeszcze jedno spostrzeżenie poczyniłam, że warto czasem na czas remontu zapraszać takie miłe osoby, a panowie wtedy z większą ochotą pracują!

Tak więc praca na budowie wre, wszyscy pracują, a ja dziś odpoczywam od robót ziemnych. Zaszywam się w kuchni i  piękę bułeczki śniadaniowe na drugie śniadanie pod czereśnię, spoglądając od czasu do czasu na koszącego z radością J. i sortującą kamienie M... tak jakby nic lepszego w życiu nie mogło ich spotkać... i choć jutro będa pewnie leczyć zakwasy, jak to miastowi, nie nawykli do pracy fizycznej, ale póki co jacy szczęśliwi... ach, jak to dobrze móc sobie odpocząć i popatrzeć jak inni pracują!

A w budynku zostaje tymczasem wstawione jeszcze jedno okno i zaczyna się murowanie brakujących ubytków...


A w środku w jednej części już  posprzątane, powynoszony gruz, deski, belki i etc.




I końcowy efekt



A wponiedziałek majster ma mi przedstawić jakie będą koszty remontu drugiej części... ufff... dobrze,że  posiłki są, więc jakoś to przeżyję?!
I miłego weekendu życzę.

23 komentarze:

  1. Zajrzalam, a tu same dobre wiadomosci:))) Wsparcie przybylo, nawet dosc pracowite i ponetne;) Robotnicy dzialaja a nawet posprzatali?! Hurrra!

    Mam nadzieje, ze cena za robote bedzie godziwa dla nich i dla Ciebie, po rowno:) W razie czego targuj sie i polecaj ich dalej, jesli bedziesz zadowolona... Zobacz jaki postep, w porownaniu do pierwszych ekip...!

    W zasadzie jak zatwierdzisz koszty to pozostanie chyba tylko planowanie ogrodu:D Bo juz reszta bedzie zrobiona;)

    Z ciekawosci zajrzalam do archiwum i zobaczylam, ze zaczelas w 2009-2010 roku? To ile juz skonczone raptem po 6 latach! Sama, dzielnie wszystko to osiagnelas! Jestem nieustannie pod wrazeniem ile jeszcze zdzialasz:) Za 2 lata ruszy swietlica?:) Moze nawet szybciej?

    Ja tez mam w planach dom na wsi, ale to potrwa, wiec poki co tylko moge kibicowac i czytac na blogach o kolejnych zmaganiach:) Szkoda, ze te blogowe domy porozrzucane sa po calym kraju, bo jaka to bylaby sila, gdyby byly niedaleko siebie:)!

    Ciesze sie wiec z kazdego wpisu, bo jakos paradoksalnie, mimo ze czekam na realizacje moich planow - mam wrazenie, ze mnie to przybliza do wlasnej ziemi i domu:) I kiedys tez ogrodu i tej wielkiej, zielonej przestrzeni, z dala od miasta, ludzi w miescie i tej ciasnoty, brudu, spalin, pospiechu, anonimowosci...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za zmiane jezyka:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Issa, dzięki za wsparcie, a ja na pewno będe Tobie z całych sil kibicować i służyć radą, Ja tez kiedyś jeszcze żyjąc w mieście czytywalam jedynie blogi o ludziach, którym się udało, marzyłam o swoim kawałku ziemi... a to wszystko też mnie przyblizało do celu... podobnie jak i Ciebie, no i widzisz wszystko się udało i Tobie się uda napewno, tylko cierpliwości potrzeba!!!

      Usuń
    2. I nawet z tym językiem mi się udało, jakimś cudem nagle znalazlam właściwą opcję! Ja niegramotna taka dałam radę!

      Usuń
  3. Amelio same dobre wieści. Ciesze się, że posiłki nadeszły i tak entuzjastycznie do pracy podeszły. I do tego romantycznie, boso, włos rozwiany...
    Oby kosztorys okazał się dla wszystkich do przyjecia. I nadal za powodzenie kciuki trzymam oraz serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak romantycznie się zrobiło bardzo... i zaraz chyba zaczniemy wianki wić i puszczać na wodę, przeciez noc Kupały sie zbliza, a może już była... nie wiem, straciłam juz rachubę czasu i zyję tylko remontem!

      Usuń
  4. Cieszę się wraz z Tobą :))) Życzę pięknej pogody a przynajmniej takie, która nie utrudni prac :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dotąd pogoda naprawdę dopisuje, oby tak dalej było, to bedzie dobrze!

      Usuń
  5. Ha - dobrze się dzieje!
    Rusałki jednak są ważne. A są tacy, którzy twierdzą, że one nie istnieją, podobnie jak krasnoludki. No, niektórzy to mają niedobrze z garem. Rusałki istnieją i już.
    Amelio, Issa powyżej dobrze zauważyła - tak naprawdę to pędzisz do przodu z szybkością światła.
    Życzę powodzenia w dalszych zmaganiach, i żeby kosztorys był do przełknięcia. Potarguj się troszkę, ot, dla polepszenia samopoczucia - poczujesz się zwycięzcą ringu, a druga strona przecież tego też oczekuje. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezme tę moją rusałkę do pomocy... wiesz jak majstrowie miękną na jej widok?! Dobrze, że sie u mnie pojawiła i to akurat w sama porę no i ona umie rozmawiać, wszak to była menadżerka wielkiego hotelu, biznes kobieta, czy jak to sie tam nazywa, wię rozmawiac i negocjować to ona już potrafi! Mam więc wielką nadzieję ze wszystko pójdzie dobrze!

      Usuń
  6. Na wypalenie menedżerskie praca fizyczna, wieś to najlepsze lekarstwo:) Coś w tym jest, że jak powabna kobitka w pobliżu to panowie jakby skorsi do pracy. Remont idzie jak burza, ja to sobie nawet nie wyobrażam siebie w tym wszystkim. Doświadczenie mam malutkie, domek skromny, a i tak z fachowcami bywało różnie. Teraz takie pierdołki robimy sami, bo kasa jakoś się nie chce trzymać portfela, a i tak na odleglość nie ma kiedy. Majstrów trzeba pilnować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Mnemo, że w tym coś jest, ta fizyczna praca chyba ma naprawdę jakiś uzdrawiające własściwości, bo człowiek zmęczony, padnięty, uwalany...ale jakiś taki szczęśliwy, uskrzydlony a głowa czysta, spokojna od tych stresów, głupich mysli... Tak, ta moja menadżerka bardzo już wypalona była, tak jak ja kiedyś, więc to ostatnia deska ratunku tu w tej głuszy...

      Usuń
  7. Kochana Amelio - jest rewelacyjnie, spójrz z perspektywy czasu, jak to Twoje siedlisko wyglądało i jak ma się obecnie. Zobacz ile dokonałaś. Bomba :)Chylę czoła, znam ten trud, tylko, że Ty działasz w pojedynkę; dobrze, że czasem nadchodzą posiłki i dodają Ci skrzydeł. Tak, jak Agniecha napisała, RUSAŁKI są ważne.
    Trzymam kciuki i ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Kochana to się jakoś tak dzieje, samo pcha mnie do przodu to życie tutaj... Ale i u Ciebie też wszystko godne podziwu, choć sorry dawno nie zaglądałam, bo u mnie wciąż i bez końca remontowanie, więc ściskam jedynie!

      Usuń
  8. A widzisz?! ;-))))
    Chylę czoła po prostu. Końcowy efekt uskrzydla ;)
    Ściskam najczulej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inkwi Droga, nareszcie się odezwałaś, ciesze sie!
      Ech tam, jakoś daję radę, ale Ty z tym swoim całym olbrzymim inwentarzem, to co, nie godna podziwu!?! Ja napewno bym tego nie ogarnęła, tyle zwierzaków, ich dzieci, niemowląt, karmienia po nocy... o Matko!!! Jesteś jak Matka Teresa, siłaczka, podziwiam!
      I moc uścisków ślę

      Usuń
  9. nie ma jak dobre wiadomości :) super !!!!
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki kawał roboty już zrobiony no i bliżej końca a dalej od początku. :)
    Wierzę w rusałki i wierzę w krasnoludki one też pomagają, zostawiaj im na piecu mleko na noc podobno to lubią. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mleko zostawię, ale co z kotami zrobię, wypiją przecież wszystko gadziny!

      Usuń
  11. Ty miałabyś czemuś nie dać rady? Po tym, czego już dokonałaś???
    Jasne, że rusałki istnieją. I świtezianki też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z ich pomoca to kazdy da rade, bo tutaj chyba wszystko do kupy działa, ale Hana, wiesz że to naprawdę tak jest, jakieś czary mary, czy co sie tutaj dzieją, bo inaczej nijak to wytłumaczyć sie nie da!

      Usuń
  12. To wspaniały układ, pomocnicy zachwyceni i oczarowani Twoja posiadłością i jeszcze motywujący wykonawców. Powodzenia i niech Wam się darzy.

    OdpowiedzUsuń