Trzeci dzień prac się rozpoczął. Pogoda dopisuje, upał nieziemski, ale już na szczęście bez burz i gradobicia.
Mój plan jest taki, aby część budynku, ta najbardziej zagrożona zawaleniem została wyburzona, jest to jakaś jedna trzecia całości. A wtedy będą również mniejsze koszty finansowe, bo przyznam szczerze moje finanse, pozyskane ze sprzedaży kawałka ziemi są bardzo okrojone i starczy jedynie na remont samego dachu.
I ten plan był jeszcze do wczoraj aktualny. Jednak wczoraj, ogarnęły mnie wątpliwości co do wyburzenia znacznej przecież cześci, powstał więc nowy plan, mój i majstra, aby i tę część próbować uratować, robiąc płaski dach i nakrywając go np. papą. Gdyż niestety dachówek nie uda się odzyskać, mimo,że bardzo tego chciałam, to jednak majster długo przekonywał mnie o tym, w jak bardzo są one złym stanie,aż w końcu uległam... a może zabrakło mi siły przebicia.... nie wiem, jest naprawdę trudno, gdy jest się samemu z takim kolosem... i stanęło w końcu na tym, że kładziemy blachę.
A tak wyglądał budynek wczoraj po zakończeniu prac, na jego połowie jest już położona folia
Wieczorem długo na niego patrzyłam... na jego zdrowe, mimo upływu lat krokwie i piękną zdrową cegłę... myśląc, że wygladałoby to komicznie, gdyby jedna polowa miała dach, a druga była bez dachu, no i szkoda byłoby niszczyć to naturalne piękno.... myślałam gorączkowo, co robić...
A rano miałam znów nowy plan! Postanowiłam nic nie wyburzać, nie robić żadnego plaskiego dachu tylko... RATOWAĆ CAŁOŚĆ.... na tyle, na ile będzie to możliwe... a może się uda!
Wszak już raz się udało, więc liczę, że i teraz los okaże sie bardzo łaskawy... i pozwoli mi ten piękny budynek ocalić...
A tutaj gotowy już strop w jednej z części budynku
I nadal totalna demolka, wszędzie, gdzie tylko możliwe... walają się resztki zwalonego stropu i glinianej podbitki
Uffff.... i wystarczy na dzisiaj!
Mój plan jest taki, aby część budynku, ta najbardziej zagrożona zawaleniem została wyburzona, jest to jakaś jedna trzecia całości. A wtedy będą również mniejsze koszty finansowe, bo przyznam szczerze moje finanse, pozyskane ze sprzedaży kawałka ziemi są bardzo okrojone i starczy jedynie na remont samego dachu.
I ten plan był jeszcze do wczoraj aktualny. Jednak wczoraj, ogarnęły mnie wątpliwości co do wyburzenia znacznej przecież cześci, powstał więc nowy plan, mój i majstra, aby i tę część próbować uratować, robiąc płaski dach i nakrywając go np. papą. Gdyż niestety dachówek nie uda się odzyskać, mimo,że bardzo tego chciałam, to jednak majster długo przekonywał mnie o tym, w jak bardzo są one złym stanie,aż w końcu uległam... a może zabrakło mi siły przebicia.... nie wiem, jest naprawdę trudno, gdy jest się samemu z takim kolosem... i stanęło w końcu na tym, że kładziemy blachę.
A tak wyglądał budynek wczoraj po zakończeniu prac, na jego połowie jest już położona folia
Wieczorem długo na niego patrzyłam... na jego zdrowe, mimo upływu lat krokwie i piękną zdrową cegłę... myśląc, że wygladałoby to komicznie, gdyby jedna polowa miała dach, a druga była bez dachu, no i szkoda byłoby niszczyć to naturalne piękno.... myślałam gorączkowo, co robić...
A rano miałam znów nowy plan! Postanowiłam nic nie wyburzać, nie robić żadnego plaskiego dachu tylko... RATOWAĆ CAŁOŚĆ.... na tyle, na ile będzie to możliwe... a może się uda!
Wszak już raz się udało, więc liczę, że i teraz los okaże sie bardzo łaskawy... i pozwoli mi ten piękny budynek ocalić...
A tutaj gotowy już strop w jednej z części budynku
I nadal totalna demolka, wszędzie, gdzie tylko możliwe... walają się resztki zwalonego stropu i glinianej podbitki
Uffff.... i wystarczy na dzisiaj!
Życzę powodzenia . Również mamy jeszcze jeden budynek do remontu , łatamy go co roku i też czeka na nowy dach . Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMojego niestety juz dalej łatać się nie dało, więc musialam zacząc radykalnie działać. Przyjdzie czas i na Wasz dach. Pozdrawiam
UsuńA jakie tam fajne drzwi leżą...
OdpowiedzUsuńTak, wszystko to co stare jest fajne, a ja chodze po tym syfie i wyciągam te starocie, choc i nie mam juz tego gdzie składować...
UsuńTeż muszę dach ratować... pięknie dajesz sobie radę...
OdpowiedzUsuńNo tak, jakoś się trzymam kupy, choć bywa trudno...
UsuńJestes niesamowita, mocno trzymam kciuki, zeby sie udalo!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu!
UsuńNic nie wyburzac, ratowac calosc, tym bardziej ze masz plany zwiazane z budynkiem:) Popieram 100%! Przykryjcie dach folia i papa na calosci, a dachowki daj do oceny jakiemus lepszemu specowi - widac ten majster nie pali sie do kladzenia dachowek (moze nie umie?). Tylko takie stare dachowki trzeba recznie oczyscic, sztuka po sztuce, ew. dokupic brakujace dachowki rozbiorkowe z innego obiektu (allegro, olx, gumtree). To bardzo pracochlonna robota, ale mysle ze moze wyjsc taniej niz zakup nowej dachowki ceramicznej.
OdpowiedzUsuńJak nazbierasz kolejne fundusze - polozysz dachowki zamiast papy. I zrobisz cd.
Powodzenia, mocno trzymam kciuki, uda sie napewno!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://rezedasudecka.blogspot.com/2016/01/podworko.html - pomysl na wykorzystanie potluczonych dachowek jako tlucznia na podworze, do wysypania:)
OdpowiedzUsuńI ostatnia uwaga: ekipa powinna posprzatac po sobie ten syf wew. stodoly/obory w ramach pracy za ktora im placisz. Inaczej zostaniesz z syfem sama i bedziesz dzwigac:/ Zdziwilam sie widzac, ze zamiast zrzucac to wszystko na zew., w np. 3 miejsca, z ktorych byloby latwo uprzatnac ten bajzel - zrobili Ci bajzel wew. No ale to ich zmartwienie, przypilnuj ich zeby sprzatneli. 3maj sie!
Dzięki za rade co do tego calego syfu, bo ja juz dzis mysle jak ja sobie z tym poradzę!
UsuńNiestety, sprawa dachowek juz jest zamknieta, przekonano mnie, ze sa do niczego, i zgodzilam sie zakupic blache...
Panowie za nic nie godzili sie czyscic starych dachowek, bo to ogrom pracy... i mysle ze trudno byloby mi kogokolwiek zanalezc do takiej roboty,wiec machnelam juz w koncu reka... i dalam spokoj, choc zadowolona nie jestem...
Dzieki za namiar na blogi, czesciowo sa mi znane, podziwiam ich prace, mnie trudniej, bo sama jestem ze wszystkim
Niestety nie moge zmienic tego ustawienia, strasznie mi przykro, ale nie kumata jestem w tych sprawach, moze jak corka pryjedzie to tym sie zajmie.Pozdr.
Dzięki za pomysł na posprzatanie syfu, bo juz zaczął on mnie przerastać! Niestety, dachówki nie będzie, przekonano mnie w końcu, ze do tego aby można ją było połozyć potrzebna jest nowa konstrukcja duzo silniejsza, jętki i etc, bo ta która jest tego nie wytrzyma...więc skapitulowałam! I niestety, bedzie blacha. Ach, jaka szkoda.
UsuńDzięki za strony, znam je choc dawno nie wchodziłam, zaraz sobie poogladam.
I niestety przestawic na inny jezyk tez nie moge, bo niekumata jestem, moze jak corka przyjedzie to wtedy.Pozdrawiam
Dobrze, że nie uleglaś. Płaski dach, to byłaby zbrodnia. Dachówka ceramiczna rzadko jest w takim stanie, że trzeba się jej pozbywać (oczywiście czasem trochę jest do wymiany, ale nigdy nie wszystko), ale "majstrom" łatwiej się zrzuca niż zdejmuje, czyści i ponownie kładzie, zwłaszcza w tedy, gdy są opłacani za dzieło, a nie na godziny. Mam na owczarni dachówkę około 150 letnią, ręcznie lepioną, którą wywieziono jako nic niewartą na wysypisko gruzu. Wybrałam pare tysięcy sztuk i przywiozłam do nas. We wsi pukali się w czoło. A wyglada pięknie na dachu. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTak burzyć nie będę, zrobię ile się uda, ale nie wyburzę. I niestety Owieczko, z dachówki nici, majstry przekonali mnie, ze konstrukcja tego nie wytrzyma, bo za słaba i nalezałoby inną mocniejszą do dachówki zrobić.Do końca nie jestem pewna, czy to prawda, ale zgodziłam się juz na blachę, choć zadowolona nie jestem.
UsuńCo zrobić, mówi sie trudno. To gadanie tych niby majstrów jak Polska długa i szeroka. Skoro była dachówka, to i dachówka zostać mogła. krokwie zdrowe i lepsze niż współczesne.
UsuńDachówka na zdjęciach wyglądała bardzo dobrze. I jak w poprzednim poście pisałas, że dachówki fruwały, to pomyślałam, że szkoda ich, bo jeszcze się nadają.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńp.s.4 W wolnej chwili zajrzyj tu: http://wieza-mieszkalna.blogspot.com/ - to dopiero byla (i jest ruina)! I zobacz co udalo sie zrobic do tej pory:)
OdpowiedzUsuńAmelio, trzymam kciuki aby wszystko sie udalo! Jestes bardzo dzielna, sugestie dziewczyn sa bardzo interesujace.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, pozdrawiam:)
I ja trzymam kciuki a dachówek mi żal i też się zdziwiłam że konstrukcja co lata całe ma za sobą, nagle pod ciężarem dachówki by się mogła ugiąć. Zmienić ekipę? Może nagle zobaczą że się da zrobić, czego nie można zrobić?
OdpowiedzUsuńCieplutko Amelio bardzo cieplutko pozdrawiam.
Amelio czy to nie dziwne że konstrukcja świetnie radziła sobie z dźwiganiem tyle "wieków" :) a teraz nagle nie dałaby rady mimo że zdrowa jest?
OdpowiedzUsuńPoza tym może majstra pana interesuje ta dachówka tak wiekowa, bo przecież Ty nie będziesz ją trzymała u siebie pod chmurką. Fajnie wygląda dachówka jeszcze nie obora ale i ona będzie fajnie wyglądać z dachówką. :)
Cieplutko bardzo pozdrawiam.
Ratuj ile się da, papa też jest piękna. Nasz dom przez kilka lat był papowy i powiem Ci, że sympatycznie wyglądał. Poza tym, potem wcale jej nie musisz ściągać a masz dodatkową izolację :) Potraktuj papę jako pierwszy etap porządnego dachu :))))
OdpowiedzUsuń