"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"

19.11.2013

Dzień, w którym...




Lola odeszła...
był zwyczajnym dniem, jak każdy.
I właściwie.... to nic przecież się nie zmieniło
świat istniał nadal  i toczył się swoim zwykłym, codziennym rytmem.

I tylko Jednej Małej Kotki już nie było!

A ja wciąż miałam nadzieję...
I wciąż wychodziłam na próg kuchennych drzwi...
patrząc z niepokojem na las, w którym zniknęła,
ten las, który tak kochaliśmy, a który co roku kogoś zabierał
A ja każdego lata z trwogą myślałam... kto następny będzie!?
Choć Loli nigdy pod uwagę nie brałam...
Jakby nietykalną była!




Zawsze przecież wracała!

Ale tym razem czułam, że coś się stało,
gdy tego ranka, nie było jej jak zwykle pod kuchennymi drzwiami.
A i potem mimo nawoływań i poszukiwań,
nie wracała.

Przyszła do mnie w nocy... taka pełna bólu i cierpienia... i zaczęła karmić swoje dzieci... dając mi do zrozumienia, że jest już... po Tamtej Stronie,
a ja mam się nimi opiekować.

Moja srebrna kotka!
Taka, jakich pełno na ulicach... nic szczególnego... przecież!
I tylko dla mnie  Szczególna... i  Wyjątkowa... Kochana!

Lola...!

To Ty byłaś od początku ze mną, od chwili, gdy tylko zamieszkałam w tym domu.
To Ty stałaś się moim pierwszym w życiu kotem!
Ja, która od zawsze, odkąd tylko pamiętam, panicznie kotów się bałam. Zwłaszcza tych czarnych. I nigdy, nie chciałam żadnego z nich mieć!





I dopiero w tym domu... mając wciąż pod powiekami obraz... wygrzewającego się w słońcu na kuchennym parapecie kota, bardzo zapragnęłam go mieć!
Tak wyobrażałam sobie mój wiejski dom... właśnie z kotem drzemiącym na kanapie!

I do dziś pamiętam...  tamten letni dzień...
gdy ze stogu słomy... wyciagnęłam dwie małe kosmate kulki.
Moją główną Wygraną na Loterii Szczęścia!

Lola i Luluś.
Luluś odszedł po dwóch miesiącach, przegoniony do lasu przez Azora, psa, który wówczas na krótko u mnie zagościł, Lolę udawało mi się zawsze uratować!
Azor też potem odszedł.
I wtedy zostałyśmy same.
Ja i moja srebrna kotka...  w starym zrujnowanym domu pod lasem!

  



Pamiętasz... jak bardzo się wtedy bałam!?
A Ty wiedziałaś... i nie opuszczałas mnie nawet na krok!
Wiedziałas o wszystkim!
Byłaś taka mądra!
I jakaś...  niewidzialna  więż nas łączyła od samego początku!

To wtedy stałaś się nieodłączną towarzyszką  mojego życia, drepcząc za mną krok w krok.
Jak pies.
Tak. Byłaś moim psem i kotem.
Byłaś moją towarzyszką doli i niedoli.
Pamiętam, jak towarzyszyłaś mi codziennie w drodze do strumyka po wodę... i patrzyłaś jak schodzę po stromej skarpie w dół, czepiając się gałęzi, a Ty jak mój cień za mną.... tak cichutko, bezszelestnie... czuwając, żeby nic mi się nie stało!





A potem grzałaś długo, swoim aksamitnym futerkiem moje zgrabiałe dłonie. Ucząc mnie swoją cierpliwością i spokojem  jak znosić przeciwności losu, które kłodami waliły mi się pod nogi!
Jakże wtedy podziwiałam twój stoicki spokój, twoją, cierpliwośc, twoją łagodność!

A Twoje oczy patrzyły na mnie zawsze z tak wielką miłością.
I nie było ważne... kim byłam i ... co zrobiłam w tym życiu....!
A nawet...
nawet...  mogłam być Nikim... !
Dla Ciebie!

I tak darzyłaś mnie miłością przeogromną i bezgraniczną!
Byłaś...  Aniołem Miłości!

 To Ty nauczyłaś mnie... miłości do Kotów.
Czy może właśnie po to...  zjawiłaś się w moim życiu!?





To Tobie zawdzięczam ten dar.
I to, że dziś w moim domu jest pięć kotów... bez których życia już sobie nie wyobrażam!
A najprzyjemniejsza chwila dnia, to poobiednia sjesta, gdy wszystkie  mrucząc leżą na moich kolanach, a ja wtulam moją twarz w ich miękkie futerko...



 


To dzięki Tobie, stałam się stuprocentową kociarą!!!





A potem...
potem, ten mały szaro- bury kłębuszek, jakim byłaś
 przeistoczył się w ... zielonooką...  srebrną Piękność!


 

A Twoje ruchy stały się pełne gracji... miałaś jakąś charyzmę w sobie!
A ja tak bardzo lubiłam na ciebie patrzeć!

I zawładnełaś mną na dobre... rujnując moją ukochana kanapę i robiąc z niej... wraz ze swymi pierwszymi dziećmi sito! A i reszta mebli nie uchowała się przed waszymi pazurkami... ech, szkoda mówić... wszędzie pozostawiłaś swoje ślady... a ja pozwalałam ci na wszystko!
Ale cóż to znaczy... wobec ogromu miłości... który dostałam
Gratis!


 


Przecież nawet najbardziej luksusowa kanapa... wyląduje w końcu na śmietniku!
Tylko... Miłość zostanie!

Myślę... że gdyby każdy człowiek przygarnął do serca choć jedno porzucone stworzenie, problem bezdomności miałby duże szanse zniknąć na zawsze.
Tylko, że wolimy...  raczej kupić nowy telewizor lub inny modny gadżet, niż przyjąć pod swój dach kota czy psa.
Bo to takie przecież...  Niewygodne!

Kiedyś sama też tak myślałam.
Byłam taka wygodna.
I  myślałam... żeby tylko się nie pobrudzić... i nowego dywanu nie zasmrodzić!
I kotów nie cierpiałam, myśląc, że są fałszywe i złe!
A potem wszystko się zmieniło.
Zawsze...  przecież można zacząć od nowa.
Każdy czas jest dobry na zmiany....!

Więc patrzę...  jak moje koty, codziennnie rujnują  moją śliczna kanapkę oraz inne mebelki... i co?
I nic!
Na kanapkę narzuciłam jedynie...  białą, koronkową narzutkę...
A niech tam! Niech mają!
Należy im się!
To wszystko przecież i tak wyląduje na śmietniku...  nie dając  mi nawet  namiastki tego, co one mi dały!


 

I myślę o tych wszystkich...  porzuconych i niechcianych... i tych żyjących na krawędzi życia i śmierci... gdzieś tam...  w piwnicach wielkich blokowisk i na śmietnikach... i wciąż mających Nadzieję... tę nadzieję, która pozwala im żyć... i wciąż żebrzących o okruchy ludzkiej miłości!
I wciąż niezmiennie wierzących w ....Człowieka!

Psy i koty... nasi Bracia Mniejsi!?
O Wielkich Sercach.
Odpady ludzkiej cywilizacji!?


 


I może kiedyś... tak jak Ori, która tak pięknie o psach pisze...
ja o tych cudownych istotach... jakimi są,  napiszę...!

Czy te słowa, Lolu...  chciałaś usłyszeć!?
Czy naprawdę chciałaś nauczyć mnie miłości do was, mnie... tak bardzo nie cierpiącej kotów!?
Czy taką właśnie lekcję postanowiłaś mi dać?!
Czy taki  był cel, tej  twojej krótkiej  misji na Ziemi!?

 Wiesz, Byłaś moją najlepszą Nauczycielką
W szkole Życia!

Ale nie odeszłaś pusto...
Zostawiłaś mi Prezent.
Może tak...  na wszelki wypadek... gdybym w razie zapomniała... !
Choć dobrze wiesz, że nigdy nie zapomnę!!!

Zostawiłaś
Dar Serca...
Swoje dzieci :









ANIOŁA...
           Anielinką zwanego

i

 


SZCZĘŚCIE...
              na nasze szczęście!


I teraz gdy rano wołam:

- Szczęście gdzie jesteś?
i mała czarna kulka z błyszczącymi ślepkami przybiega...
a  ja...
mam...  całe  SZCZĘŚCIE  tego świata w swoich dłoniach!!!


 


I dziś myślę, że jak to dobrze... że
Szczęścia nikt nie chciał!
I że... nawet Anioła nikt nie chciał!
I że mogą sobie u mnie, tak spokojnie niszczyć ... tę moją koronkową narzutkę i ścierać pazurkami śliczną  kanapkę!
Na szczęście przecież wszystko! 

Widzisz .... to właśnie dzięki Tobie
 Dobro i Szczęście  zagościło w moim domu!

Moje główne Wygrane, tak, jak Ty Lolu, kiedyś...
na
Loterii Szczęścia!

I tylko... gdy tego dnia do K. pojechałam...
długo stałam i patrzyłam... na świat, który... istniał wciąż tak samo... i toczył się swoim zwykłym  rytmem.
Jakby nigdy NIC!

A może naprawdę NIC się nie stało!?
Przecież wszystko jest tak, jak było!
Ludzie... samochody... reklamy... sklepy!?

I tylko...
Tylko...  Jednej... Srebrnej Kotki już nie ma!
Kotki o Wielkim Sercu.

Lolu, dziękuję, że byłaś ze mną!