....Jechalam i gdy ujrzalam opuszczona chate, zatrzymalam sie gwaltownie hamujac. Wielka pusta przestrzen. Cisza. Krzyz przy drodze. I ta opuszczona chata. Juz wiedzialam, ze chce ja miec. Ze to moje miejsce. Zadnych watpliwosci, goraczkowych rozwazan. To miejsce oddalone od reszty swiata. Przy domu dwie wielkie czeresnie, jak strazniczki pokoju. W kuchni bialy babciny kredens... drewniany krzyz... figurka madonny. To dobre miejsce... pomyslalam, aby zaczac wszystko od nowa.
"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"
27.05.2010
Wspomnienie...
Nie moze go bowiem zabraknac w tej historii... wspomnienie o moim PRZYJACIELU, o malym szaro-burym kundelku o WIELKIM SERCU. O Bubusiu, wiernym towarzyszu moich pieszych wedrowek, ktory niedawno odszedl do KRAINY WIECZNOSCI... pozostawiajac swoja pania w glebokim smutku.
Moj PRZYJACIELU....czy pamietasz te nasze wedrowki? Tyle mil wspolnie przebytych... w sloncu i w deszczu, w trudzie i w radosci. Tyle wspolnie przezytych przygod... i zawsze razem, do konca... Jak np. ta o Adwokacie i Pimpusiu,ktorych razem ratowalismy z opuszczonego domu, bo chciano ich zastrzelic...a TY stales na czatach... I jak wtedy, gdy cale miasteczko postawilismy na nogi, ratujac Bibunie... I jak stales sie glownym bohaterem tej historii i mowiono o nas : ta kobieta i TEN jej niezwykly PIES !... Albo jak szukalismy dla nich domu zjezdzajac cala zachodnia granice, mimo ze nie bylo juz nadziei i nasza szalona radosc... gdy sie w koncu udalo!
Tyle cudownych,niezapomnianych chwil spedzonych razem - chwil, ktore na ZAWSZE pozostana w mojej pamieci, tak jak i TY pozostaniesz na ZAWSZE w moim sercu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz