"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"

24.05.2010

Dom z marzen c.d.

Na wstepie musze przeprosic za to, ze pisze zagraniczna klawiatura,jeszcze troche to potrwa... i za to,ze moje zdjecia sa troche nie tak umieszczane... ale technika to moja slaba strona.
A teraz ciag dalszy mojej historii...

....Gdy wiec przez otwarte na rozciez drzwi weszlam do domu, owial mnie jego przyjemny lecz niestety zatechly chlod. Przeszlam przez wszystkie pokoje po kolei, potykajac sie o niezmierzona ilosc walajacych sie po podlodze przedmiotow, ubran, butelek i wszystkiego co tylko mozliwe.Serce scisnelo mi sie na ten widok.Przeszlam do kuchni, w ktorej stal cudny babciny kredens a w nim gipsowa figurka madonny,i z ktorego wszystkie naczynia i wszystko co bylo tylko mozliwe zostalo powywalane i potluczone pietrzylo sie na ziemi. W ostatnim pokoju chyba sypialnym staly lozka i rozwalona mebloscianka, zaczelam grzebac w zwalach tego co lezalo na podlodze i wyciagnelam maly drewniany krzyzyk oraz jakies dokumenty,z ktorych to wynikalo ze wlascicielami domu byli: Wladyslaw i Helena P. Schowalam je i drewniany krzyzyk jak talizman do torby. Zachwycily mnie kaflowe piece i weglowa kuchnia w dosc dobrym stanie. Po czym przez kuchenne drzwi wyszlam do ogrodu.
Naprzeciw domu stala cudna ceglana oborka, dluga i w calkiem niezlym stanie, oslonieta przez dwie ogromne stare czeresnie. Po prawj stronie byla rzeczka, przypominajaca raczej strumyk z niezwykle krystaliczna woda, a za nia las. Po lewej stala ogromna czeresnia otoczona pogarbionymi jablonkami. Z tylu za oborka rozciagal sie widok na pola i las, obok byla stara studnia.
Stalam jak urzeczona patrzac na to wszystko. TO bylo wlasnie TO! Alez cudnie, szeptalam jedynie patrzac zauroczona na zarosnieta perzem chatke i oborke, na rzeczke,na powyginane jablonki, na garbate wierzby i bialy krzyz przy szutrowej drodze.
Bylo wszystko, absolutnie WSZYSTKO o czym marzylam i czego szukalam!
I ta wielka cisza!
A calosc sprawiala wrazenie zakletego domostwa.
Wrocilam do autka,budzac spiacego synka i zarzadzilam podjazd do najblizszego sasiada.
U niego tez dowiedzialam sie, iz wlasciciele umarli, a dom stoi pusty od pieciu lat i nikt nic nie wie... ale w pobliskim S. mieszka rodzina zmarlych. "Jedziemy",rzucilam do dziecka,ktore to juz naprawde mialo dosyc moich wyczynow i bylo bardzo zmeczone, glodne i spiace. Ale ze S. bylo niedaleko, a wizja napoju chlodzacego typu cola, podniosla go na duchu, wiec ruszylismy.
W S. podjechalismy pod sklep,w ktorym milo zagadnelam sprzedawczynie o rodzine P., na co stojaca obok lady kobieta spojrzala ze zdziwieniem na mnie, mowiac - "ja jestem P!" Ach!...coz za zbieg okolicznosci,pomyslalam... a moze ZNAK!? Spytalam wiec o dom i tu pani P. wyluszczyla mi cala sprawe, otoz okazalo sie,ze dom jest w 3/4 wlasnoscia gminy a w 1/4 rodziny porozrzucanej po calym/doslownie!/ calym swiecie, a od pieciu lat toczy sie wlasnie sprawa spadkowa, o ktorej wyniku nikt nie wie i trzeba dowiadywac sie w gminie i tu pani P. rozlozyla bezradnie rece i... zyczac mi sukcesow wyszla ze sklepu. Jeknelam glosno, az sprzdawczyni spojrzala na mnie z wyraznym niesmakiem. Po czym wsiadlam do auta i ruszylismy do gminy. W gminie potwierdzono uprzejmie to, co juz wiedzialam i nakazano dowiadywac sie, bo jesli tylko sprawa spadkowa sie zakonczy to odbedzie sie przetarg. Ale kiedy to bedzie, to tego oczywiscie gmina nie wie, wiec wcisnieto mi numer telefonu, dajac do zrozumienie, ze to juz koniec naszej rozmowy.
Zrezygnowana powloklam sie do matiska, gdzie pochlonelam w jednej sekundzie cala paczke znienawidzonych chipsow, oswiadczajac synkowi, ze to juz NAPRAWDE KONIEC!
Synek widzac moja desperacje, napomnial; ze mozemy WPRAWDZIE jeszcze troche pojezdzic i.... NIE!!! zawylam.
NIE! MAM JUZ DOSYC!!! MAN DOSYC SZUKANIA I dosyc wszystkiego!
Wracamy!

2 komentarze:

  1. Skądś to znam.Tez szukałam tego co sobie wymarzyłam , a że remont ciągle trwa, nic mnie to nie obchodzi.Kiedyś będzie spełnionym marzeniem.Pisz dalej. Masz dar przenoszenia myśli na klawiaturę.Czyta się Ciebie wspaniale.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że jak się znajdzie to czego się szukało to dalsze szukanie nie ma już sensu... :)

    OdpowiedzUsuń