"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"

5.09.2012

Woda!?


                Wpadłam jedynie na małą chwilkę przysiadając na kawałku cegły z laptopem na kolanach i pragnąc choć na krótko porzucić całą tą niemożliwą zawieruchę w jakiej od miesięcy żyję... i przede wszystkim, aby donieść wszem i wobec, bardzo radosną wiadomość...  otóż od pewnego czasu z mojego kranu najspokojniej w świecie płynie sobie... WODA!!!




Płynie sobie i płynie...
A ja nie posiadam się z radości i wciąż jeszcze nie mogę w to uwierzyć.I bywają jeszcze chwile, gdy  odruchowo ... chwytam za wiadra ,chcąc pędzić do strumyka... po czym z ulgą,  zawracam wpół drogi,  ciesząc się jak dziecko... że już przecież nie MUSZĘ!!!!

I na tym koniec euforii!
Owo bowiem CUDO... okazało się...  NIEZDATNE do picia, jak wykazały badania... zawiera bowiem bakterie coli!

I radość prysła! 
Chodż to nic nowego, zważywszy, iż remont to niekończacy się proces... proces pelen niespodzianek i zaskakujących zwrotów wypadków i etc.! Podczas to którego człowiek może, a nawet powinien do wszystkiego, absolutnie do wszystkiego się przyzwyczaić, a nawet powinien i nic już go nie powinno dziwić. Więc mnie już nic nie dziwi, ani nawet nie martwi, bo po pierwsze nie mam juz nawet na to siły!
 
Tak wiec krótko mówiąc MAM WODĘ...  która jest... niezdatna do picia.

I bardziej optymistyczne wieści... 
W obu północnych pokojach zostaly polożone tynki...



 .... tym razem zakończone pełnym sukcesem!




 ... i obyło się nawet bez twarogu i jaj... ku uciesze reszty brygady...



... ale za to  z dodatkiem sody oczyszczonej i olejku gożdzikowego. A jakże!
I Efekt... bardzo pachnący!





 ... i ja tym razem w... Indiana look...i  w bardzo radosnym, jak widać  nastroju!!!





... i niech mi kto powie, że praca nie jest żródłem radosci!!!!

 
W tym roku obywamy się  bez zacnych panów fachmanów... stawiając na tradycję i rodzinne budowanie... i  pracujemy w trójkę – ja, syn, córka... Maksiu i jego nowy przyjaciel Bobik...

I jedynie kuchnię kaflową z piecem chlebowym stawia specjalista... 



 ...


Poprawiony kominek, obrzucony juz gliną a  na dole w planie kamienie polne...



 ... kominek to nasz eksperyment... jak wszystko pozostałe zresztą...



... a  tymczasem w domu totalna rozpierducha... i dobrze,że mamy choć schronienie w naszej przyczepce, w której od poczatku lata już koczujemy.
I pomału zaczynamy malowanie. Farby mieszam sama dodając naturalnych pigmentów.






  

 ... i Maksiu w budowlanym rauszu... jako Maxi King...



 


 ... i Maksia mały przyjaciel Bobik... od niedawna w naszej rodzinie...





.... i glina... glina... glina... wszędzie i na każdym kroku, gdzie by nie spojrzeć wszechobecna... i nawet w jedzeniu ją mamy!




    
... a gdy już dalej nie możemy... rzucamy wszystko i....




... ruszamy nad morze i...  rzucamy się na ciepły piasek, patrząc w bezkresny horyzont i zapominając prawie natychmiast o wszystkim!







I to tyle Kochani na razie... kończąc życzę Wszystkim miłego wieczoru!

8 komentarzy:

  1. Juz sie z Toba cieszylam z tej wody... a potem sie z Toba zmartwilam :-(
    Mimo to dziekuje za wpis i Twoja radosc
    Pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądasz na zadowoloną jako Indianka, czytam zatem, że jest OK, a nawet bardziej niż OK. I to mi wystarcza. Tak trzymaj.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. może do picia niezdatna ale płynie -bakterie coli niewesoła rzecz , ale za jakiś czas można ponowić badania może się oczyści- czego bardzo ci życzę jako posiadaczka studni pełnej azotanów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nasza woda ma za dużo żelaza i azotanów - efekt przenawożenia okolicznych pól przez lata. Załatwiliśmy problem nabywając skomplikowany system filtracyjny. Najpierw jest filtr, który czyści " z grubsza", potem dwa filtry zatrzymujące resztę, a potem filtr działający na zasadzie odwróconej osmozy plus filtry mineralizujące. W efekcie mam...wodę mineralną, czyściuteńką i zdatną do picia bez przegotowania! Ale na bakterie coli to chyba nie podziała...
    Roboty remontowe robią wrażenie! Nie mogę się doczekać efektów końcowych! Wytrwałości życzę!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się cieszę, Amelio, z tych wieści ;-) I nic to, że woda na razie niezdatna do picia, ale przecież nie musisz jej dźwigać do innych celów,a wiem, ile jej na budowie potrzeba!
    Ale najważniejsze, że Twój domek pięknieje, nabiera urody, a praca sprawia Wam wszystkim radość ;-) I że dzieci są przy Tobie, ramię w ramię pracują - przy tej chacie, co to na początku nie bardzo była zaakceptowana....
    I niech tak idzie dalej, do przodu, dzielna kobitko! ;-)
    A nowy towarzysz przesympatyczny ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak przyjemnie popatrzeć, kiedy domostwo nabiera urody, a jakie zadowolenie, kiedy własnymi rękami mieszana jest glina, gładzone ściany, zostawia się w nich cząstkę siebie; i powstaje dusza domu, piec kuchenny, w zimne wieczory parę patyków pod blachę i już jest przyjemne ciepło; nie badaliśmy naszej wody, bo i tak do picia dalej wozimy w pojemniku, ale najważniejsze, że jest do celów bytowych, garnki umyć, pranie, prysznic czy kibelek; może twoją studnię trzeba zachlorować i wylać wodę, może to pomoże; i ważne, że nie musisz dźwigać ze strumienia; miło popatrzeć na Wasze uśmiechnięte twarze, na psiaki, które znalazły dom; wszystkiego dobrego, Amelio.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, Kochani... najwazniejsze ze woda w ogole jest... a z azotanami musze sie jakos przynajmniej na razie zaprzyjaznic... w koncu zyje juz z nimi w symbiozie od miesiecy, a do picia i tak wode kupuje, wiec duzo sie nie zmieni... i pomyslec, ze gdyby nie te badania, to nawet bym o niczym nie wiedziala!
    Pozdrowionka z budowy zasylam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo piękny dom i kawał dobrej roboty! Powodzenia! Pozdrawiamy, www.Superjan.pl

    OdpowiedzUsuń