... mój mistrz od pieca, tego bez ognia... nagle w ogóle się nie pojawił, a ja już drugi dzień na próżno czekam. Po telefonie dowiedziałam się, że Maestro już nie przyjdzie... bo... jak to określiła żona, mistrz się... zdenerwował!
Więc stoję... nie dość, że z piecem bez ognia... to jeszce z rozpoczętą i rozbebeszoną podłogą, którą Maestro zaczął układać, zostawiając poprawkę pieca na póżniej....i już nie skończył... bo zdenerwował się... piecem, który nie działa.
No bo jakże to tak... on mistrz od piecy, zdun z dziada pradziada, który tyle piecy postawił... i żeby akurat ten nie działał!?
Więc miał prawo się zdenerwować!
A ja?
No, cóż... ostałam się sama z piecem... bez ognia.
I z kawałkiem nie skończonej kaflowej podłogi.
I teraz w długie zimowe wieczory bedę sobie mogła popatrzeć na moją piekną kuchnię kaflową i... powzdychać do ognia... którego nie ma.
A miało być tak ciepło i przytulnie.
Ta kuchnia to było moje marzenie. Prawdziwa, kaflowa z chlebowym piecem, jak to kiedyś w wiejskich domach bywało. I dająca to niezwykle ciepło.
Po tym jak w ubiegłoroczną zimę moje okna ozdabiały sople lodowe, a westfalka wprawdzie grzała, ale nie tak jak, prawdziwa kaflowa kuchnia.
Moja dobra poczciwa westfalka, sprzedalam ją, ciesząc się na tę... prawdziwą...
A teraz nie mam żadnej.
I przełykam łzy goryczy.
I maluję... maluję... mieszam farby... taplam się dalej w glinie...w wapnie... i wciąż wiatr w oczy i wciąż pod prąd... i tak od lat i... wciąż nowe niespodzianki... !
I czy to ma w ogole sens? I po co ja to wszystko robię?!
A jednak....Ktoś docenił ten mój cały trud.... i o tym właśnie za chwilkę będzie...
.
Nie ma wyjścia - trzeba szukać nowego mistrza!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Musisz walczyć dalej i nie poddawać się! Tak to jest z fachowcami, nasz Pan Jan wyjechał na kilka dni do domu. We czwartek umówił się z drugim majstrem - Markiem na dworcu, żeby wsiąść w pociąg do Olsztyna i autobus do nas i nic. Nie przyszedł, po licznych telefonach powiedział że ma gości i będzie dopiero w poniedziałek (mieli robić cały weekend). Pozostało nam tylko znaleźć majstra, a tamten został jedynie z zaliczką. Szukaj innego zduna, powodzenia!
OdpowiedzUsuńdasz radę- nie poddawaj się! trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńja czekam na "o tym za chwilkę" :)
OdpowiedzUsuńczasami jest źle,żeby potem było lepiej :)uszy do góry!
Amelio, jutro napiszę maila (gości mam) zajrzyj proszę do poczty koniecznie.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię czule ;-)
Z tego zduna mistrz jak z koziej d..y trąba, jak życie pokazało. Może coś się nie udać, można popełnić błąd ale nie powinien tego tak zostawić, mistrzowi z prawdziwego zdarzenia honor by na to nie pozwolił. Mistrz ... dobre sobie. Faceci lubią sobie dodawać jak widać.
OdpowiedzUsuń