był zwyczajnym dniem, jak każdy.
I właściwie.... to nic przecież się nie zmieniło
świat istniał nadal i toczył się swoim zwykłym, codziennym rytmem.
I tylko Jednej Małej Kotki już nie było!
A ja wciąż miałam nadzieję...
I wciąż wychodziłam na próg kuchennych drzwi...
patrząc z niepokojem na las, w którym zniknęła,
ten las, który tak kochaliśmy, a który co roku kogoś zabierał
A ja każdego lata z trwogą myślałam... kto następny będzie!?
Choć Loli nigdy pod uwagę nie brałam...
Jakby nietykalną była!
Zawsze przecież wracała!
Ale tym razem czułam, że coś się stało,
gdy tego ranka, nie było jej jak zwykle pod kuchennymi drzwiami.
A i potem mimo nawoływań i poszukiwań,
nie wracała.
Przyszła do mnie w nocy... taka pełna bólu i cierpienia... i zaczęła karmić swoje dzieci... dając mi do zrozumienia, że jest już... po Tamtej Stronie,
a ja mam się nimi opiekować.
Moja srebrna kotka!
Taka, jakich pełno na ulicach... nic szczególnego... przecież!
I tylko dla mnie Szczególna... i Wyjątkowa... Kochana!
Lola...!
To Ty byłaś od początku ze mną, od chwili, gdy tylko zamieszkałam w tym domu.
To Ty stałaś się moim pierwszym w życiu kotem!
Ja, która od zawsze, odkąd tylko pamiętam, panicznie kotów się bałam. Zwłaszcza tych czarnych. I nigdy, nie chciałam żadnego z nich mieć!
I dopiero w tym domu... mając wciąż pod powiekami obraz... wygrzewającego się w słońcu na kuchennym parapecie kota, bardzo zapragnęłam go mieć!
Tak wyobrażałam sobie mój wiejski dom... właśnie z kotem drzemiącym na kanapie!
I do dziś pamiętam... tamten letni dzień...
gdy ze stogu słomy... wyciagnęłam dwie małe kosmate kulki.
Moją główną Wygraną na Loterii Szczęścia!
Lola i Luluś.
Luluś odszedł po dwóch miesiącach, przegoniony do lasu przez Azora, psa, który wówczas na krótko u mnie zagościł, Lolę udawało mi się zawsze uratować!
Azor też potem odszedł.
I wtedy zostałyśmy same.
Ja i moja srebrna kotka... w starym zrujnowanym domu pod lasem!
Pamiętasz... jak bardzo się wtedy bałam!?
A Ty wiedziałaś... i nie opuszczałas mnie nawet na krok!
Wiedziałas o wszystkim!
Byłaś taka mądra!
I jakaś... niewidzialna więż nas łączyła od samego początku!
To wtedy stałaś się nieodłączną towarzyszką mojego życia, drepcząc za mną krok w krok.
Jak pies.
Tak. Byłaś moim psem i kotem.
Byłaś moją towarzyszką doli i niedoli.
Pamiętam, jak towarzyszyłaś mi codziennie w drodze do strumyka po wodę... i patrzyłaś jak schodzę po stromej skarpie w dół, czepiając się gałęzi, a Ty jak mój cień za mną.... tak cichutko, bezszelestnie... czuwając, żeby nic mi się nie stało!
A potem grzałaś długo, swoim aksamitnym futerkiem moje zgrabiałe dłonie. Ucząc mnie swoją cierpliwością i spokojem jak znosić przeciwności losu, które kłodami waliły mi się pod nogi!
Jakże wtedy podziwiałam twój stoicki spokój, twoją, cierpliwośc, twoją łagodność!
A Twoje oczy patrzyły na mnie zawsze z tak wielką miłością.
I nie było ważne... kim byłam i ... co zrobiłam w tym życiu....!
A nawet...
nawet... mogłam być Nikim... !
Dla Ciebie!
I tak darzyłaś mnie miłością przeogromną i bezgraniczną!
Byłaś... Aniołem Miłości!
To Ty nauczyłaś mnie... miłości do Kotów.
Czy może właśnie po to... zjawiłaś się w moim życiu!?
To Tobie zawdzięczam ten dar.
I to, że dziś w moim domu jest pięć kotów... bez których życia już sobie nie wyobrażam!
A najprzyjemniejsza chwila dnia, to poobiednia sjesta, gdy wszystkie mrucząc leżą na moich kolanach, a ja wtulam moją twarz w ich miękkie futerko...
To dzięki Tobie, stałam się stuprocentową kociarą!!!
A potem...
potem, ten mały szaro- bury kłębuszek, jakim byłaś
przeistoczył się w ... zielonooką... srebrną Piękność!
A Twoje ruchy stały się pełne gracji... miałaś jakąś charyzmę w sobie!
A ja tak bardzo lubiłam na ciebie patrzeć!
I zawładnełaś mną na dobre... rujnując moją ukochana kanapę i robiąc z niej... wraz ze swymi pierwszymi dziećmi sito! A i reszta mebli nie uchowała się przed waszymi pazurkami... ech, szkoda mówić... wszędzie pozostawiłaś swoje ślady... a ja pozwalałam ci na wszystko!
Ale cóż to znaczy... wobec ogromu miłości... który dostałam
Gratis!
Przecież nawet najbardziej luksusowa kanapa... wyląduje w końcu na śmietniku!
Tylko... Miłość zostanie!
Myślę... że gdyby każdy człowiek przygarnął do serca choć jedno porzucone stworzenie, problem bezdomności miałby duże szanse zniknąć na zawsze.
Tylko, że wolimy... raczej kupić nowy telewizor lub inny modny gadżet, niż przyjąć pod swój dach kota czy psa.
Bo to takie przecież... Niewygodne!
Kiedyś sama też tak myślałam.
Byłam taka wygodna.
I myślałam... żeby tylko się nie pobrudzić... i nowego dywanu nie zasmrodzić!
I kotów nie cierpiałam, myśląc, że są fałszywe i złe!
A potem wszystko się zmieniło.
Zawsze... przecież można zacząć od nowa.
Każdy czas jest dobry na zmiany....!
Więc patrzę... jak moje koty, codziennnie rujnują moją śliczna kanapkę oraz inne mebelki... i co?
I nic!
Na kanapkę narzuciłam jedynie... białą, koronkową narzutkę...
A niech tam! Niech mają!
Należy im się!
To wszystko przecież i tak wyląduje na śmietniku... nie dając mi nawet namiastki tego, co one mi dały!
I myślę o tych wszystkich... porzuconych i niechcianych... i tych żyjących na krawędzi życia i śmierci... gdzieś tam... w piwnicach wielkich blokowisk i na śmietnikach... i wciąż mających Nadzieję... tę nadzieję, która pozwala im żyć... i wciąż żebrzących o okruchy ludzkiej miłości!
I wciąż niezmiennie wierzących w ....Człowieka!
Psy i koty... nasi Bracia Mniejsi!?
O Wielkich Sercach.
Odpady ludzkiej cywilizacji!?
I może kiedyś... tak jak Ori, która tak pięknie o psach pisze...
ja o tych cudownych istotach... jakimi są, napiszę...!
Czy te słowa, Lolu... chciałaś usłyszeć!?
Czy naprawdę chciałaś nauczyć mnie miłości do was, mnie... tak bardzo nie cierpiącej kotów!?
Czy taką właśnie lekcję postanowiłaś mi dać?!
Czy taki był cel, tej twojej krótkiej misji na Ziemi!?
Wiesz, Byłaś moją najlepszą Nauczycielką
W szkole Życia!
Ale nie odeszłaś pusto...
Zostawiłaś mi Prezent.
Może tak... na wszelki wypadek... gdybym w razie zapomniała... !
Choć dobrze wiesz, że nigdy nie zapomnę!!!
Zostawiłaś
Dar Serca...
Swoje dzieci :
ANIOŁA...
Anielinką zwanego
i
SZCZĘŚCIE...
na nasze szczęście!
I teraz gdy rano wołam:
- Szczęście gdzie jesteś?
i mała czarna kulka z błyszczącymi ślepkami przybiega...
a ja...
mam... całe SZCZĘŚCIE tego świata w swoich dłoniach!!!
I dziś myślę, że jak to dobrze... że
Szczęścia nikt nie chciał!
I że... nawet Anioła nikt nie chciał!
I że mogą sobie u mnie, tak spokojnie niszczyć ... tę moją koronkową narzutkę i ścierać pazurkami śliczną kanapkę!
Na szczęście przecież wszystko!
Widzisz .... to właśnie dzięki Tobie
Dobro i Szczęście zagościło w moim domu!
Moje główne Wygrane, tak, jak Ty Lolu, kiedyś...
na
Loterii Szczęścia!
I tylko... gdy tego dnia do K. pojechałam...
długo stałam i patrzyłam... na świat, który... istniał wciąż tak samo... i toczył się swoim zwykłym rytmem.
Jakby nigdy NIC!
A może naprawdę NIC się nie stało!?
Przecież wszystko jest tak, jak było!
Ludzie... samochody... reklamy... sklepy!?
Tylko... Jednej... Srebrnej Kotki już nie ma!
Kotki o Wielkim Sercu.
Lolu, dziękuję, że byłaś ze mną!
Jakie to smutne, kiedy odchodzą nasi mali przyjaciele; co sie przydarzyło małej kotce, że odeszła? mam takiego Gucia, znajdę, on nauczył mnie lubić koty, bo przed nim były tylko psy; też z niepokojem czekam, kiedy wróci do domu, przeżywam bardzo, kiedy nie wraca; wiem, że kiedyś będę czekać, a on nie przyjdzie; Lola zostawiła Ci swoje dzieci, one będa przypominać ją; współczuję bardzo, Amelio, bo bardzo lubię zwierzęta, i wiem, że każda śmierć przyjaciela bardzo boli; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNapewno jakieś leśne zwierze ją porwało... to najbardziej prawdopodobne, bo ona zawsze wracała.
UsuńTak, to smutne Marysiu, gdy nasi przyjaciele odchodzą!
współczujemy- ja i moja Truśka tak do Loli podobna
OdpowiedzUsuńTwoja Truśka, Olgo ma dużą szansę na długowieczność, w zaciszu domowym nic jej przecież nie grozi!
UsuńDachowce podobne do siebie..moja Rudka też taka była :/..
OdpowiedzUsuńTak, najwiecej tych szaro-burych, a tych nikt nie chce.
OdpowiedzUsuńKoty tak szybko odchodzą... Lola żyła najdłużej, bo trzy lata, inne juz po roku odeszły.
Las taki piękny... ale ile niebezpieczeństw w sobie kryje!
Bardzo współczuję, Amelio...to takie niezrozumiałe,że życie toczy się dalej, mimo że straciłaś kogoś bliskiego... nawet jeśli to była "tylko" mała srebrna kotka ;(
OdpowiedzUsuńPrzytulam...
Wiesz, ból już zelżał... i teraz tylko często patrze w niebo i... widzę tam moją srebrna kotkę... wylegujacą się na ślicznej puchowej pierzynce!
UsuńDobrze jej jest, i to cieszy!
Uściski, kochana
Bardzo smutny post, a jednoczesnie radosny, bo dzięki Pani MIłości te stworzenia miały dom i miłosc której tak potrzebują i którą oddaja Nam z nawiązką. To wspaniałe miec koło siebie zwierze, które kocha bezgranicznie, ślepo, nie ocenia, nie jest wyrachowane... Jest trwa i czuwa... Wierzę, że srebrna kotka jeszcze wróci... trzeba miec nadzieję...
OdpowiedzUsuńNiestety, srebrna kotka juz nie wróci... dała mi o tym znać w moim śnie.
UsuńJest jednak nadal ze mną... z nami i spogląda z miłoscia na swoje dzieci... tylko , że już z innego swiata!
Usciski
Zawsze gdy pojawia sie u Ciebie nowy post to wiem, że coś pieknego i mądrego przeczytam. Umiesz pięknie pisać o rzeczach prawdziwych, tak dojmująco. Lubię tu do Ciebie przychodzić. Tak... koty zmieniaja człowieka... Wiem cos o tym. Teraz nie wyobrażam sobie już życia bez zwierząt.
OdpowiedzUsuńPrzytulam...
Wiesz, ja podobnie nie wyobrażam juz sobie życia bez mojej kocio-psiej rodzinki...
OdpowiedzUsuńŻycie bez nich byłoby takie... ubogie!
To przeciez one wzbogacaja je w emocje... w uczucia...
a przedmioty... dają jedynie... emocjonalną pustkę... choć kiedys też o tym nie wiedziałam!
Przytulam Ciebie i Twoje zwierzaczki...
Piękna była pod każdym względem i na pewno bardzo szczęśliwa... nie znam się na innych zwierzętach, od zawsze jestem kociarą. Wiem jedno, koty potrafią kochać, częstokroć lepiej niż ludzie i potrafią uczyć tej miłości.
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia ode mnie i od moich zwierzaków.
OdpowiedzUsuńKoteczka miała dobre życie.A Ty razem z Nią .Trzymaj się.
A ja znów jestem u Ciebie i znów nie wiem co napisać. Smutne, pięknie opisałaś tę miłość do kotów.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Aż się popłakałam ze wzruszenia :( Bardzo mi przykro!
OdpowiedzUsuńSmutne to wszystko ci napisalas moja droga ..takie zycie ...Sprobuj cieszyc sie tym co masz ! Masz ladnie w domku ,cieplo...radzisz sobie ! a to bardzo wazne ...Masz fajna gromadke o ktora musisz zadbac ...zycie toczy sie dalej ,a ja codziennie jak tylko moge zagladam tu do Ciebie i czekam na pomyslne wiesci z Twojego siedliska ...Jak przezylas wichury ostatnie i zwiastuny zimy ? Czy dzieci Cie odwiedzaja? a w ogole to ile km masz do miasta ( oplaty ,zakupy itd..)Nie daj sie prosic ...pisz !Pozdrawiam bardzo serdecznie ...
OdpowiedzUsuńWiem jak potrafi brakować futrzastego Przyjaciela. Od nas niedawno odeszła nasza czarna Norka. Miała już 17 lat. Umarła na bardzo rzadką odmianę nieoperacyjnego nowotworu. Płakałam jak dziecko. Teraz ma swoje miejsce w ogrodzie obok Czoperka, Jeda i Cioci Jo.
OdpowiedzUsuńPrzytulam
A.
Wychowałam Tytusa od maleńkiej, ślepej kuleczki, która mieściła się w dłoni. Był z nami rok. Potem poszedł w świat, a ja szalałam szukając go wszędzie. Wrócił po tygodniu. Miesiąc później wyszedł z domu jak zwykle i już więcej do nie zobaczyłam.
OdpowiedzUsuńŚciskam.