Tak więc już chyba żadnych wątpliwości nie ma, co do końca tej zimy!
Chodż, to jeszcze trudne do uwierzenia, gdyż kilka zaledwie dni temu... mój dom wyglądał właśnie tak... a właściwie to prawie w ogóle nie wyglądał... jako, że trudno było go dojrzeć wśród śnieżnej nawałnicy!
Lubię jeszcze popatrzeć na ten zimowy obrazek, żeby potem to, co po nim nastąpi, mogło jeszcze bardziej cieszyć... !
Ale to już na szczęście historia... gdyż od kilku dni jest już tylko lepiej!
A spod śniegu wystawiają główki pierwsze nieśmiałe zwiastuny wiosny!
Dzisiaj po raz pierwszy, z kubkiem kawy w ręku wyszłam do ogrodu... i usiadłam w słońcu...
... jakże byłam go spragniona po długich, zimnych miesiącach... i słuchałam lasu, który rozgadał się jakby na dobre... ile w tym było skarg... ile radości... o tym jak ciężko było tej zimy i ptactwu i zwierzynie... i ile z nich padło z wycieńczenia i głodu...
Słuchałam tego radosnego jazgotu, chodząc po ogrodzie, wciąż jeszcze dzikim, ale już pachnącym wiosną i cieszyłam się.... cieszyłam się z nadchodzącej wiosny... ale najbardziej cieszył mnie fakt... zbliżającego się końca palenia !!
Radość niepalenia!?
O tak, wziąwszy pod uwagę moje wielomiesięczne zmagania z paleniem i z zimnem, gdy spogłądałam na niewątpliwe piękno zimy zza szyb domu, który przejmował mnie jedynie lodowatym chłodem?!
O, zima z pewnością moze być urocza, lub chociażby znośna, jeśli spędza się ją w porządnie ogrzanym domu, ale nie w takim, w którym bez względu na to, ile opału się używa i zużywa, panuje niezmiennie 14 stopniowa temperatura w dzień! O nocy, że już nie wspomnę!
A ja zakutana we wszystko, co tylko możliwe... paliłam i snułam marzenia o cieple, patrząc z nieukrywaną nienawiścią na piec, winowajcę zimna, który przez te wszystkie zimowe miesiące nie dość, że uwięził mnie jako palacza i kominiarza, nie pozostawiając nawet chwili oddechu... na sprawy inne niż... palenie, to jeszcze nie dawał normalnego ciepła!
.... Więc nic dziwnego, że mając w perspektywie zamknięcie... palarni, zamienionej na zimowy okres w salon z wygodnym krzesłem... i tym samym skończenie z co - godzinnym podrzucaniem do i tak oziębłego pieca... czułam jedynie wielką, nieopisaną radość!!!
Teraz, to już tylko w chłodne wieczory, czeka mnie jedynie popalanie w kominku, co można by nazwać... hmm... luksusem palenia!
To jak święto!
Święto NIEPALENIA!
Świętuję więc... wygrzewając się w słońcu... jak kot... słuchając lasu... i ciesząc się głośno jak dziecko..!
... aż Lola nieco zdziwiona... i mocno już z racji zimy opóżniona w swym... marcowaniu... zaczęła mi się uważniej przyglądać...
... a ja poczułam się jak ptak wypuszczony na wolność... oddychając z prawdziwą ulgą!!!
Nareszcie, będę mogła zająć się tym wszystkim, czym z racji palenia, zająć się nie mogłam. Czeka mnie przecież, o czym zapominać nie powinnam... dalszy remont i dalsze przygotowania i doszkalania się w budowlanych sprawach... co wprawdzie i tak dość mierne efekty przynosi, ale co w porównaniu z paleniem, wydaje się być czymś przyjemnym nawet i niemalże... fascynującym!
O, ten dom nigdy nie pozwoli mi na stagnację!
Wystawiając mnie na wciąż nowe próby... nie szczędząc nawet życia w spartańskich warunkach... najpierw bez wody, teraz bez ciepła!?
A może jest tak, że w życiu trzeba doświadczyć... wszystkiego... żeby potem móc powiedzieć, że... żyło się jego pełnią!?
I jakie to ma znaczenie dla zwykłego człowieka!?
Poza tym, że cierpi przejmujące zimno?!
I poza tą radością... której potem, może doświadczyć!?
Czy ta siermiężna chata... naprawdę tego właśnie ode mnie wymaga.?
Trudu... a potem radości?!
... I coraz częściej łapię się na tym, że zaczynają mnie cieszyć rzeczy tak ... banalne... i tak przyziemne... i tak niemodne jak... niepalenie... pierwsze promienie słońca na twarzy... kilka białych przebiśniegów... gadający las!?
... strumień cicho szemrzący...
To dziwne.... jak wszystko się zmienia?
Przecież, te wszystkie drobiazgi... błahostki niemalże, kiedyś... w moim poprzednim życiu... nie miały dla mnie większego znaczenia..... mijałam je tak obojętnie, wcale ich nie zauważając... tak bardzo pochłonięta byłam... Wielkimi Sprawami tego Świata!?
A teraz...
... wzroku nie mogę oderwać... od tych kilku białych przebiśniegów... od lasu za domem... od strumyka cicho szemrzącego...
I gdy pomyślę, że już wkrótce wystawię letni stół do ogrodu...czuję, jak przepełnia mnie uczucie nieopisanej radośći!
Więc może właśnie o to w życiu chodzi?
O ten promień słońca na twarzy... o delikatne białe płatki, nieśmało wysuwajace swoje główki ku słońcu... o szum lasu... o radosne pokrzykiwanie ptactwa nad głową?
O to też!
Ale najbardziej... przynajmniej dla mnie... chodzi o...
Radość Nie - pa-le- nia!!!
Życzę Kochani, dużo wiosny wokół, jak również i tej w sercu!
Podziwiam cię za samozaparcie. Ja też wyemigrowałam z miasta na wieś razem z rodziną w poszukiwaniu ciszy, ale takich przeciwności losu chybabym nie zniosła, chociaż lekko nie jest ale mam przynajmniej ciepło. Trzymam mocno kciuki. I tak odwaliłaś już kawał dobrej roboty.
OdpowiedzUsuńnajważniejsze,że wiosna wreszcie jest!
OdpowiedzUsuńTeż czekam by zaznać tego luksusu "niepalenia".
OdpowiedzUsuńChociaż mam ciepło ale, że palimy tylko drewnem więc też trzeba pilnować i dokładać.
Ale już wczoraj było cudownie, ciepło (tzn, tak około 10 C) :)
I te ptaki śpiewające na wszelakie możliwe tony. No wprost chce się żyć,
Moc serdeczności przesyłam.
Jak "buchnie majem" to dopiero będzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńJak ja Cię, kobieto , rozumiem !!!!
OdpowiedzUsuńTeż kończymy z paleniem - tylko lekutkie przepalenie w kominku, ale to mały pikuś :-)))
Pozdrawiam wiosennie.
Podziwiam za wytrwałość; wielkie sprawy świata stały się małymi a nawet nic nie znaczącymi. Każdy musi znaleźć swoje miejsce na ziemi.
OdpowiedzUsuńAmelio, koniecznie wyszukaj przez lato jakiegoś mistrza od pieców, niech mu nawet rozwali, co trzeba i przemuruje na nowo, i niech wreszcie ten kolos grzeje, a nie tylko udaje; bo dla Ciebie zima, to ciągła walka o kilka stopni ciepła, co przy mrozach nie jest łatwe; odpoczywaj więc od niepalenia, a jak już zapomnisz o tych trudach, wołaj magika, na pewno coś pomoże; u nas ciepły deszczyk, trawka jakby pozieleniała, rzeki toczą bure wody, wypełnione po brzegi, a pod liściem znalazłam żabkę; pozdrawiam serdecznie i ciepło.
OdpowiedzUsuńPrzyczyną, że piec c..o żle grzeje jest brak jednego bardzo ważnego zaworka, którego to panowie fachowcy nie założyli, twierdząc,że i tak nie mam wody więc go nie potrzebuję. FAktycznie w ub. roku jej nie miałam, ale to nie znaczyło,że jest on niepotrzebny,ot i teraz mam tak,że całe ciepło ucieka w komin a w domu zimno.
OdpowiedzUsuńAmelio - ciesz się wiosenką, a jak się już deczko nacieszysz to wtedy pomyślisz o swoim zimowym ciepełku:)
OdpowiedzUsuńBo trzeba uważnie patrzeć, uważnie słuchać - wiele umyka nam ... Uczę się natury, słucham jej głosu, składam jej pokłony.
Serdeczności
Jeżeli jak piszesz z piecem może być tylko lepiej (zaworek i zdolny hydraulik) to znaczy, że najgorsze za Tobą, a każda zima już bardziej znośna będzie. Wiosna już jest (u Nas regularnie powyżej 13 stopni)... i nie znajduję słów na wyrażenie radości jaką mi sprawiła swoją obecnością...zwłaszcza że to nasza pierwsza wiosna na wsi. Pisz co tam u Ciebie i jak się sprawy wszelkie rozwijają. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńKochani!
OdpowiedzUsuńTak bardzo cieszę się tą wiosną ,że już prawie zapomniałam o tych wszystkich zimowych niedogodnościach, a gdy wystawiłam letni stól pod czeresnią,rozkoszując się tym całym pięknem wookół mnie, natychmiast wszystko uleciało w niepamięć!!!
Aradhel, tak, tylko zaworek i zdolny hydraulik i po kłopocie!
Ach, Życie jest naprawdę piękne!!!
serdeczności posyłam
Amelio!DOM TRZEBA CHYBA DOCIEPLIĆ i pomyśleć o alternatywnym źródle ciepła / głębinowe pompy ciepła? kolektory słoneczne? / !!!! Krzyczę do Ciebie, bo jednak w tym całym XXI wieku można mieć ciepło :)Pewnie nie musisz mieć tak, jak ja 24-25 stopni / muszę,no muszę!/ , ale te przepisowe 18 musi być.Życzę dłuuuuugiego lata i ciągle podziwiam :)
OdpowiedzUsuńAch ta wiosna! Chociaż u nas wystarczyło dokładać raz na kilka godzin to i tak się cieszę, ze już nie trzeba będzie.
OdpowiedzUsuńCieszę się też, że rodzice nauczyli mnie dostrzegać białe płatki i szemrzący strumień i dostrzegałam to zawsze i dzięki temu, kiedy tylko nadażyła się ku temu sposobność udało mi się być tu gdzie jestem i patrzeć wciąż na to piękno.
Życie jest piękne Amelio! Prawda? Gdy tylko słońce na nas spoziera, przychodzi wiosna, odchodzi zima. Ciesz się niepaleniem. Skoro to tylko zaworek i fachowiec, następną zimę będziesz miała ciepło z pewnością.
OdpowiedzUsuńJa lubię z kolei palenie w piecu i kominku. Palę przez cały rok w kuchni, bo nie mam innych urządzeń do gotowania i tak też podgrzewam wodę. Palę tylko drewnem. Mam kilka pieców w związku z tą miłością do palenia. Piec w kuchni letniej i osobny, duży chlebowy, w którym piekę raz lub dwa razy w tygodniu. Lubię rozpalać, lubię jak ogień płonie. Piec i ciepło z niego bijące. Dom nasz jest maleńki i łatwo go ogrzać. Mnie wystarcza 16-18 stopni, nie marznę, nie ubieram się też jakoś zimowo, poza tym przy moim trybie życia i tak jestem bardziej na dworze niż w domu. Wczoraj piłam kawę pod bezlistną stareńką lipą. Pięknej wiosny i długiego ciepłego lata, sił na zamiary Ci życzę. Pozdrawiam wiosennie
Joanno, witaj, wiem dom trzeba ocieplić i będę to robić tego lata, ale najbardziej jest wkurzające to, iż najprostsze i najbardziej oczywiste rzeczy w moim domu, jak np. podłączenie pieca c.o. są wadliwie wykonane. I faktycznie remont nie ma końca, bo wciąż czekają mnie nowe poprawki.
OdpowiedzUsuńO, tak alternatywne żródła ciepła to niedościgłe niestety finansowo marzenie!
Ale już wiosna, a więc pełnia szczęścia! Pozdr.
Natalio,
OdpowiedzUsuń... to wielkie szczęście i nie zapomnij tego przekazać dalej!
Owieczko,
o, ja też uwielbiam palenie w kominku, kocham ogień, mam kuchnię węglową̣/ też żle zrobioną, która nie palị̣/ ..., aaale co tam to wszystko, skoro już wiosna na świecie i aż chce się żyć!!!
A obecnie moim salonem, po tym kotłownianym... stało się cudowne miejsce pod starą czereśnią!!!
pozdrawiam gorąco
A więc przetrwałaś swoją pierwszą zimę w domu, następna nie będzie już taka straszna... i taka pamiętna ;-) Oj, znam i ja takie rześkie temperatury, gdy 17 stopni to był już upał ;-) ale obie z córcią jesteśmy zimny wychów i tylko w łazience brakowało nam ciepła. Niestety fachowcy rzadko są godni zaufania, ale jesteś coraz mądrzejsza w wiedzę i doświadczenia - szkoda, że na własnej skórze...
OdpowiedzUsuńTymczasem wiosna nas rozpieszcza, więc korzystaj z jej piękna ile się da. Miejsce pod starą czereśnią... brzmi dla mnie jak bajka! Wszystkiego najlepszego, Amelio, sił i wzruszeń... i ciepła w sercu i na zwenątrz;-) Ściskam;)
ps
A chętnie byśmy się wybraki na Wybrzeże, siedli pod tą magiczną czereśnią... czasu brak, ale marzymy... wzdychamy... może kiedyś się uda;)
Inkwizycjo, Tak miejsce pod starą czereśnią, po tej okrutnej zimie to jak jakaś bajka!
OdpowiedzUsuńWciąż wydaje mi się to wszystko tak mało realne, ale wiosna działa jak eliksir życia!
KOchana zapraszam pod starą czereśnię, jak tylko czas pozwoli.
SErdeczności posyłam
Podziwiam za odwagę, zazdroszczę swojego domku i odnalezienia miejsca na ziemi.
OdpowiedzUsuńJa szukam ..choć wierzę ,że po prostu podobnie jak Ty pewnego dnia stanę gdzieś i powiem" Ja tu zostaję!"
Wytrwałości życzę.
Kvindeibyen, jak miło,że wpadłaś!
OdpowiedzUsuńWiesz, myślę,że każdy ma to swoje miejsce przeznaczone, niekiedy trzeba go szukać długo, a niekiedy stanie ono przed nami zupełnie nagle... ale wszystko ma swój czas!
I jeśli za czymś naprawdę tęsknimy to, musi się to zdarzyć!
Serdecznie pozdrawiam
Dzień dobry Amelio! Wiosna już w pełni.Sprawia ona takie cuda i czary, ze Nie mysli się już o tym, co za nami, ale o tym co przed nami. O tej pracy, która przynosi odnowienie sił psychicznych a wyczerpanie fizycznych, o tych nowych kolorach, zapachach i dźwiękach, o marzeniach co rodzą się niesmiało i jak zawilce wystawiają swoje łebki spod ubiegłorocznych liści.
OdpowiedzUsuńTyle rzeczy nabrało sensu. Tyle czeka dopiero na odkrycie i docenienie.
Trwamy w porach roku i zmieniamy się wraz z nimi.
Ciepłe mysli zasyłam i cudownej wiosny życzę!:-))
Dziękuję Olgo. Tak, wraz z pierwszymi promieniami słońca wszystko się zmienia i pięknieje!
OdpowiedzUsuńSwiat staje się taki radosny i cudownie ciepły!
A wszystko, co trudne usuwa się w zapomnienie.
POzdrawiam cieplutko.