"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"

28.01.2013

" ... Chleba naszego powszedniego... "


Nie ma nic wspanialszego od upieczenia własnego chleba!
Gdy mróz za oknem, a w domu  przyjemne ciepło rozchodzi sie od chlebowego pieca, a smakowity zapach pieczonego chleba unosi się w powietrzu!





Mąka... woda... sól... zaczyn.... ziarna...
Tylko tyle.
I upieczenie własnego chleba, okazuje się rzeczą najprostszą pod słońcem!
Mój pierwszy własny chleb! Cieszyłam się jak dziecko!
I z radości ucałowałam oba chlebki.

Wyszły dziwne... ale dla mnie piękne!

 Jeden podłużny




 Drugi w kształcie serca



 

 
 
I gdy jeszcze ciepłe, pachnące bochenki wyłożyłam na ściereczkę, a zapach rozszedł się po całym domu... przed oczyma stanęła mi babcia.
Jak w swoim wiejskim domu, z chlebowego pieca wyjmowała okrągłe bochny chleba. Były wielkie, jasne i pachnące. /ciemnego chleba się wówczas nie jadało, był przejawem biedy/ .
A potem, gdy już przestygły, jeden z nich  babcia kładła na rozłożoną na stole lnianą ściereczkę.
Robiła na nim znak krzyża i całowała jasną skórke, a my zgromadzeni przy stole po kolei podchodziliśmy i robiliśmy to samo.
Wtedy babcia zaczynała modlitwę....

 ".... Chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj...." rozchodziło się po kuchni.

I brała bochenek do ręki i przyciskając go mocno do piersi, wielkim nożem kroiła podłużne, grube kromki. Zawsze wstrzymywałam oddech, obserwując, jak ona to robi, tak sprawnie szło jej to krojenie.  Ja nigdy nie umiałam tak kroić chleba. Kromki smarowało się swoim masłem, stojącym obok w kamionkowym naczyniu, dorośli posypywali je dodatkowo solą, a my dzieci cukrem.
I ani jeden kawałek nie mógł się zmarnować, ani tym bardziej upaść.
A czerstwe skórki były przechowywane  dla kur i kaczek.

W domu babci, chleba się nie wyrzucało. Chleb budził szacunek. To była świętość.

Dziś ten prosty posiłek byłby dla mnie luksusem. Wtedy był normalnością. Ale smak i zapach chleba, zapach dzieciństwa, pozostał w sercu na zawsze. 

Zastanawiam się, czy w prostocie może być...  aż tyle piękna?!

"... Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...."  powtarzała babcia, zawsze, ilekroć kładła na stół nowy bochenek.

A dzisiaj?
Dzisiaj chleba jest pod dostatkiem. Nawet śmietniki są jego pełne. Więc mało kto, pochyla się jeszcze nad chlebem. A miliony głodujących na świecie, nikogo już nie wzruszają.

 "... Chleba naszego powszedniego.... " Słyszę babciny głos.
A obraz rodziny pochylającej się nad chlebem, wciąż mam pod powiekami.

I nie mogło być inaczej. I ja musiałam upiec swój chleb.
Ta potrzeba była we mnie uśpiona i czekała tylko na przebudzenie.
Ale tyle długich lat mijało, a ja chleba nie piekłam.
Nie byłam go nawet w stanie upiec... bo i jak... skoro wciąż tylko biegłam... i biegłam... do tych wszystkich ważnych i nieważnych... ale przecież...  także ważnych spraw!
Które czekać nie mogły!
I tylko chleb był cierpliwy.
 I czekał. 



 



I dopiero po latach, tutaj, w tej wiejskiej chacie. Z chlebowym piecem. Otulonej przez drzewa i ciszę. Przestałam biec. I mogłam  już usiaść. I wziąść mąkę i sól z Tej ziemi.
I tak jak babcia ...  pochylić się nad chlebem...



 



A póżniej... to dziwne... tak  długo szukałam...  tej dawno zapomnianej, ale jakże pięknej, ceramicznej w kształcie serca formy... grzebiąc w kartonach i znajdując ją gdzieś na dnie... zakurzoną...i  tak cierpliwie czekająca na swój czas.
I wypełniłam ją chlebową masą.

... Czy może być chleb w kształcie... serca?!
...  Czy może istnieć miłość do chleba?!



 




Więc może... naprawdę...  może naprawdę... tylko to... co zrobimy sami... " tymi rękoma w trudzie i w znoju..."  tak naprawdę się liczy i tylko to cenimy?!
I staje się to żródłem prawdziwej radości?
A może nawet...  miłości?!

I...  czy jest możliwe, aby postęp... był powrotem do tradycji?!
W dobie tak szalonego postępu?!

Upieczenie własnego chleba to nie tylko smaczny i zdrowy chleb.
To coś więcej.
To ścieżka do wolności.

























23 komentarze:

  1. Jejku jak pięknie to napisałaś... i wcześniej o drodze... Uwielbiam Cię czytać bo widzę w Twoich postach kawałek mojej przeszłości... Dziękuję Ci za ten blog!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało jest osób, które nie lubią zapachu świeżego chleba. A ten roznoszący się po domu gdy chleb się piecze jest najcudowniejszy. Niestety ja swój piekę w gazowym piekarniku w bloku sąsiadom robiąc smaka :)Bardzo bym chciała upiec taki w piecu chlebowym. Pamiętam ciocię jak wyjmowała chleb z takiego pieca i zdejmowała z niego liście chrzanowe mmmmm czuję ten zapach ze wspomnień.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny post, piękne zdjęcia-szkoda,ze tak długo kazałaś na siebie czekać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę oryginalna - piękny post. Piękne, mądre słowa. I cudowne wspomnienie. Prawdą jest, że dom staje się prawdziwym domem, kiedy pachnie w nim świeżo upieczonym chlebem. U nas też nie marnuje się ani kruszynka. I pamiętam ten piękny wiersz Norwida: " W tym kraju, gdzie kruszynę chleba z ziemi się podnosi..." Pamiętacie?
    Ściskam z całej mocy
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam podobne wspomnienie z dzieciństwa...I one odżywają zawsze, gdy pieczemy własny chleb...Swoim postem przeniosłaś mnie do tej utraconej krainy...

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak! własnej roboty pieczywo to coś wspaniałego. U nas w rodzinie od paru lat królują maszyny do wypiekania chleba i gdyby nie mój strach przed utyciem (od takiego pysznego, ciepłego bochenka, znając siebie- codziennie ;)) też bym sobie takie cudo zamówiła na gwiazdkę :)
    P.S. Zdjęcie ośnieżonej chaty jest piękne. To twój dom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedna prośba :) Wyłącz kochana weryfikacje obrazkową w ustawieniach komentarzy, bo to jest okropnie nieprzyjemne odgadywać te cyferki i literki :(((

      Usuń
  7. Pachnie aż tutaj! Może jeszcze uda nam się wybudować piec chlebowy w kuchni letniej. Na razie jednak muszę poszukać przepisu na taki z piekarnika, bo maszynki do chleba jakoś mi nie leżą. Chleb z nich wydaje mi się taki sztuczny. Pięknie piszesz i przenosisz mnie w dawne czasy, czasy dzieciństwa mojej Mamy, o których tyle mi opowiada, a ja zawsze chcę jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Susan,
    Dziekuję za odwiedzinki i cieszę się, że mogłaś choć na małą chwilkę wrócić do przeszłości.

    Dyziocha,
    wiesz, to gdzie chleb sie piecze nie jest najważniejsze... ale to, że w ogóle się go piecze jest ważne.
    Kiedyś ludzie mieli tylko piece chlebowe, teraz mają kuchenki... no właśnie liście chrzanu... babcia też nieraz je kładła na chleb... ale wtedy pachniało!!!


    OlQA,
    wiesz, chyba wszystko ma swój czas...!

    Asiu,
    pewnie, że pamiętam... " do tego kraju, gdzie kruszynę chleba z ziemi sie podnosi, tęskno mi Panie"
    Przez lata czułam to, co Norwid, tam na obcej ziemi.
    Piękny ponadczasowy wiersz!

    Joanno,
    Wiesz, te wspomnienia to nasze skarby najprawdziwsze!
    Jakże byśmy ubodzy byli bez nich?!

    Niezapominatko,
    miło Cię słyszeć.
    A wiesz, że jeśli upieczesz chlebek żytni, to mozesz go jeść do woli i nie utyjesz, a smakuje nie gorzej od białego.

    Tak, ośnieżony dom to moja chata.
    A pies na końcu drogi to Maksiu.

    Aż wstyd się przyznać, już dawno chciałam tę weryfikację wyłączyć, ale nie wiem jak, jestem taka ciemna w tych sprawach!
    Będę wdzięczna za podpowiedż!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Amelio,
    W swiadomości chłopskiej chleb należy do sfery sacrum, i Ty to tak pieknie opisałaś. Jako szczególny kult.Dawniej nawet istniał taki zwyczaj, który polegał na zaorywaniu w pierwszej skibie ziemi kromki chleba, która była odkrojona z bochenka w Wigilię. A przez cały rok przechowywana była na strychu za krokwią. Ziemia, praca na niej i chleb to zamkniety krąg.
    P. S. Jestem zaczarowana Twoim blogiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Służę pomocą :) W Blogerze tam gdzie jest: Przegląd, Posty, Strony, Komentarze itd. na końcu masz USTAWIENIA. Wchodzisz na ta zakładkę, a ona się rozwinie :) Pojawi się POSTY I KOMENTARZA wchodzisz w tą opcje i u dołu (a dokładniej trzecie od dołu) jest: WŁĄCZ WERYFIKACJĘ OBRAZKOWĄ ? wybierasz słowo NIE, a następnie ZAPISUJESZ USTAWIENIA i po sprawie :)
    Co do chleba to niestety ilości jakie ja potrafię pochłonąć tuczą nawet gdyby to była woda ;)
    Wspaniały jest Twój dom, Niesamowite jest to czego dokonałaś!

    OdpowiedzUsuń
  11. Aradhel,
    wiesz dla mnie piec chlebowy w kuchni byl nieodzowny, chciałam móc gotowac na ogniu. Ogień daje energię potrawom i wszystko inaczej smakuje,nie mówiąc już o cieple, które daje.
    Mozna tylko zwinąć się w kłębek i zasnąć przy nim jak kot.
    Kuchnia, a w niej piec, to serce domu.

    Kalino,
    witaj.
    A chłopi... gdy szli orać, to ubierali odświetne białe, płocienne koszule i całowali Tę ziemię...!
    Kult ziemi, pracy i chleba.

    Dlaczego tak daleko odeszlismy od tego?!
    Czy naprawde nasza cywilizacja zabawiła sie na śmierć?!
    A nasze dzieci... czy bedą znały kult chleba?! czy tez chleb bedzie dla nich tylko jeszcze jednym produktem z supermarkietu za rogiem?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem odpowiedź na Twoje pytanie zawiera się w jednym słowie: konsumpcjonizm. Wydaje się nam, że wszystko, co jest materialne, nam się należy, a zapominamy o najważniejszym.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy to nie cud? tylko z mąki i wody sami robimy żywy, bąbelkujący zaczyn, bez chemicznych dodatków, polepszaczy, i co może być lepszego od własnego chleba? pozdrawiam serdecznie, Amelio.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja kocham chleb, powinny być bochenki TYLKO w kształcie serca :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Kalino,
    A nadmiar wszystkiego szkodzi nie tylko nam, ale przede wszystkim naszej planecie...
    Trzeba zacząć od upieczenia własnego chleba... to dobry początek!

    Mario,
    Tak, to cud!
    I te cuda są tak blisko, wystarczy tylko sięgnć po nie ręką!

    Auroro,
    Witaj!
    Ja tez kocham te na kształt serca i dzisiaj upiekłam nowe sercowate chlebki!

    Serdeczności Wam, Kochane posyłam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie to wszystko opisałaś:)))
    Właśnie chlebek rośnie w moim piekarniku. Zaczęłam piec własny rok temu i już nigdy nie przestanę. W tym jakaś magia!!! Do chlebka jeszcze jajeczko od szczęśliwej kurki i jest cudnie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nawet n masz pojęcia jak ja Ci zazdroszczę ,mieszkasz na wsi ie,pieczesz chleb...marzenia niedoścignione.
    Podobnie jak Twoja babcia,moja też piekła chleb,do dziś pamiętam zapach tego wielkiego bochenka,na którym robiła znak krzyża.Jeszcze nigdy nie wyrzuciłam chleba i nie upiekłam ...nie mam odwagi.
    Pięknie to wszystko opisałaś i do mnie wrociły wspomnienia.Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Haniu,
    miło ze do mnie zajrzałaś!
    Wiesz, ja też nie przestanę piec chleba!
    Tak... w tym jest jakaś magia... i do tego jajeczka od szczęśliwych kurek... takie własnie mam od tych cudnych...zielonononóżek!
    Jakże życie może smakować!
    Tak mało potrzeba...


    Koko,
    Wiesz...myślę,że nie ma marzeń niedoścignionych!
    Jeśli masz marzenie... i dążysz do niego z całą mocą.... to nie może się nie udać!!!
    Ja jeszcze dwa lata temu byłam miastową paniusią... ale zawziełam się tak bardzo, że to marzenie stało się siła napędową mojego życia. I dodało mi skrzydeł i siły... choc nikt nie wierzył, że mogę... wyremontować ruinę... rzucic miasto... pracę... zamieszkać na odludnej wsi... upiec chleb...!!!
    To było marzenia z najwyzszej półki!
    Ale po takie też warto siegać!
    Najważniejsze, zeby samemu wierzyć i iśc swoją drogą...!

    Wiesz,i ja nie miałam odwagi upiec chleba... wydawało mi sie to tak strasznie trudne... i dopiero,jak upiekłam okazało sie to najprostsze pod słoncem!!!
    Tak to jest z marzeniami.
    Jeśli zechcesz mogę podać przepis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja napiszę w swoim imieniu a może nie tylko w swoim :) podaj proszę przepis na swój chleb. Ja ciągle poszukuję odpowiadającego mi przepisu :)

      Usuń
  19. Przypadkiem (choć w przypadki nie wierzę) natrafiłam na Twój blog. Nie liczę nawet czasu jaki do tej pory spedziłam przed monitorem (a jestem w pracy!).
    Poczułam, że jesteś mi w pewien sposób bliska. Pewnie dlatego, ze w moim sercu drzemią podobne pragnienia.... podobne myśli...
    Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwa, że odnalazłam Cię tutaj, w tym wirtualnym świecie.....
    Pisz... proszę pisz.....
    Pozdrawiam najserdeczniej!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Maretko,
    cieszę się, że odnalazlyśmy się w tym wirtualnym świecie... niekiedy, to właśnie tutaj, choć to niebywałe, można prędzej znależć pokrewne dusze niż może w... tym naszym rzeczywistym?!
    Ja właśnie tutaj znalazłam ludzi podobnie myślących i czujących.I bardzo się z tego cieszę!
    Serdecznie pozdrawiam i dziekuję za odwiedzinki!

    OdpowiedzUsuń
  21. Chlebek i miłość do niego jest chyba tak pierwotna jak miłość do Boga - nie na darmo znalazł się w modlitwie.
    Moje marzenie o własnym chlebie zaczęło się spełniać kilka lat temu. Rodzinka zajada się nimi. Teraz marzę jeszcze o prawdziwym piecu chlebowym. Może kiedyś doczekam ;-)
    POzdrawiam.

    OdpowiedzUsuń