I tak oto po dlugich remontowo - ruinowych miesiacach pelnych zawirowan i burz... nadeszla wreszcie ta upragniona i jakze dlugo wyczekiwana chwila - czyli KONIEC !!!
I wlasnie wczoraj zamknelam swoja Ruine, ktora nabrala juz wygladu prawdziwego domu na "cztery spusty", pozawieszalam klodki, pozabijalam okna i drzwi. Uff... nareszcie! Nareszcie skonczylym, i bede mogla cieszyc sie swietym spokojem, o ktorym tak bardzo przez te wszystkie miesiace marzylam, a ktory to wlasnie teraz staje sie rzeczywistoscia!
I oby tak sie stalo... bo tak naprawde, to wcale GO nie mam!
I pewnie nie bede Go miec, wziawszy pod uwage fakt, iz dom stoi na odludziu i co sie z tym nierozerwalnie wiaze, jest niezlym kaskiem dla okolicznych meneli, nie wylaczajac naturalnie mojego bylego Aniola Stroza i jego nastoletnich synow i calej reszty miejscowego towarzystwa, parajacego sie wiadoma profesja.
Czyli tak naprawde... to o SWIETYM SPOKOJU moge sobie jedynie... pomarzyc.
I aby Go sobie choc w jakims minimalnym stopniu zapewnic i nie majac innego wyjscia, posluchalam rady majstra i postanowilam zalozyc... security, przed ktorym to tak bardzo sie bronilam, a ktorego to prawdziwie nie cierpie.
Ale coz, nalezy mi sie przeciez choc ta odrobina swietego spokoju!
I tak wiec pod koniec pazdziernika zjawil sie u mnie przedstawiciel tejze instytucji, niejaki p. Rafal, powazny agent, powaznej firmy.
P. Rafal o zniewalajacym usmiechu, mlody i zabojczo przystojny, jak na prawdziwego Agenta przystalo... zauroczyl mnie natychmiast. Od razu wiec zgodzilam sie na alarm, myslac przy tym, jakaz to tez cudowna instytucja jest to security, zatrudniajaca tak uroczych agentow jak p. Rafal i zalujac przy tym bardzo, iz z atrakcyjnej niegdys kobiety przeistoczylam sie w budowlano-roboczego babo-chlopa plci blizej nieokreslonej.
No coz, moja Ruina i w tym wzgledzie nie miala nade mna litosci!
Tak wiec p. Rafal fachowym okiem obejrzal chalupe, twierdzac iz potrzebny jest mi jedynie alarm tzw. podstawowy, i w zwiazku z tym cala ta inwestycja nie bedzie wcale taka droga.
I tak oto nie posiadajac sie z radosci, podpisalam cos w rodzaju umowy przedwstepnej, podczas gdy umowe wlasciwa mialam otrzymac po zalozeniu alarmu.
Za kilka dni p. Rafal zjawil sie ponownie, oblepil dom nalepkami, zawiesil na furtce wielka tabliczke - obiekt chroniony i ... odjechal w sina dal!!!
I tak oto wszelki slad po moim uroczym Agencie zaginal. A moje wszelkie proby nawiazania z nim kontaktu spelzly jak dotad na niczym, gdyz telefon mojego Agenta pozostaje wciaz gluchy, a w biurze firmy nikt nie umie dac mi odpowiedzi dlaczego do tej pory nie zostal u mnie zalozony alarm i dlaczego p. Rafal tak bardzo o mnie zapomnial!??
Tak wiec nie mam ani alarmu, ani umowy, ani mojego uroczego Agenta... powinnam wiec byc bardzo, ale to bardzo zla... ale nie jestem!
Nie jestem zla z kilku powodow. Pierwszy z nich to ten, ze gdy moj Agent, ktorym to okazal sie byc naprawde... oblepial dom nalepkami, to wlasnie nadeszly mlodsze dzieci p. Mirka i wtedy to wlasnie p. Rafal w sposob bardzo obrazowy przedstawil dzieciom wizje zakutego w kajdany zloczyncy, ktory to , w wypadku gdyby sprobowal polakomic sie na cudze mienie, tj. w tym wypadku moje, nie ma na to najmniejszych szans, gdyz ZAKLADANY wlasnie przez p. Rafala alarm uniemozliwi mu to i to w ciagu kilku minut!
Dzieci wysluchaly opowiesci Agenta z wypiekami na twarzy i bardzo przejete, tym co uslyszaly, pobiegly do swojego tatusia, zdajac mu relacje o wszystkim.
I tym oto sposobem cala wies dowiedziala sie, ze ta dziwna kobieta na domiar zlego, zalozyla jeszcze ALARM!
Tak wiec mam alarm... ktorego w rzeczywistosci NIE MAM... choc wszyscy wiedza, ze go mam... o czym niezbicie swiadcza pozawieszane tabliczki i ponaklejane nalepki! Jakby wiec na to nie patrzec, p. Rafal zapewnil mi skuteczna ochrone przed zlodziejami. A jednak uroczy ten moj Agent, i jaki prawdziwy!?
I malo wazne, ze ja juz niczego nie rozumiem... w koncu przywyklam przeciez do tylu roznych dziwnych rzeczy, ktore mnie spotkaly, ze juz nic doprawdy, nic nie jest w stanie mnie zdziwic.
W kazdym badz razie, budowa zamknieta, alarm ZALOZONY... a ja moge sie nareszcie rozkoszowac swoim SWIETYM SPOKOJEM!
Hmm... ciekawe jak dlugo!? A moze moj uroczy Agent sie niespodziewanie pojawi!?
Coz zycie jest pelne niespodzianek! I nigdy nic nie wiadomo...
I tak np. wczoraj, gdy padnieta, na czworakach niemalze wracalam ostatnim pociagiem, ktory udalo mi sie jeszcze zlapac, czekala na mnie... nagroda w postaci... hmm... szampana wypitego w iscie szampanskim nastroju z grupka niezwykle wesolych podroznych.!
A moje zmeczenie i wykonczenie pryslo jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki.
Ach, jak to dobrze, ze zycie szykuje nam rozne przedziwne niekiedy niespodzianki!
A oto zdjecia juz... NIE RUINY!
Czeresnie przy domu.
Droga do domu prowadzaca przez las.
Moi mali Przyjaciele -mlodsze dzieci p. Mirka.
Jablonki w jesiennej szacie.
Widok na pola od strony oborki.
Dom od strony laki.
Widok na pola z przodu domu.
Widok na sad.
qrde, jak pałacyk będzie!..no właśnie miałem wcześniej pisać, żeby założyć alarm zwłaszcza taki z powiadomieniem na komórkę!, kiedyś czytałem o takim..ja swojego czasu założyłem atrapę kamery nad drzwiami, to potem ukradli i tą kamerę, a najpierw wyłączyli główny wyłącznik prądu w skrzynce..do mnie też na początku dzieciaki przychodziły ze wsi, i tylko patrzyły (no nie wszystkie) co gdzie jest, przekazywały komu trzeba, i mieli ułatwione zadanie:/ ..teraz podstawą są solidne okiennice, i dorobione zamki we wszystkich drzwiach w środku, żeby jak dostaliby się do jednego pomieszczenia, nieprzeszli do następnych, itp..
OdpowiedzUsuńPieknie sie zrobilo.... Dom zaczyna WYGLĄDAĆ.
OdpowiedzUsuńBęde sie pewnie powtarzac ale piekielnie Ci zazdroszcze, myśle ,ze ostatecznie dom bedzie delikatnie mowiac piekny.. Podrawiam cieplo, i trzymam kciuki , co by alarm w jakiejkolwiek postaci nie byl potrzebny :)
Pięknie się prezentuje, ale też niestety aż kusi, oby jednak alarm odstraszył potencjalnych złoczyńców
OdpowiedzUsuńDobrze sprzedane placebo czasem skuteczniejsze od leku:)
OdpowiedzUsuńOby tak było w twoim przypadku. Dużo, dużo spokoju życzymy, który zaowocuje mnóstwem energii na rozpoczęcie kolejnego sezonu remontowego!
Piękna okolica i widoki. Chyba musisz wymyślić nowe, pieszczotliwe określenie dla domku, bo ruinka nijak tu już nie pasuje :)
OdpowiedzUsuńKawał dobrej roboty już za Tobą.
Pozdrawiam, świętego spokoju życząc :)
Wytrzymasz ...jeszcze troche sie pomeczysz ,ale wytrzymasz!!! Bedzie pieknie ...po fotkach ,ktore robisz widac ,ze kochasz to miejsce ...w perspektywie widze przy ogrodzeniu dwa owczarki niemieckie ,inaczej nie zasnela bym tam ...Z czasem jak zamieszkasz tam ,ludzie sie przyzwyczaja ...nie ukrywam ,ze jak kolo domu chodzi facet ,to tez inaczej miejscowi patrza ...no ,ale dobre ogrodzenie ,okiennice i dwa " Szariki "swoje tez zadzialaja ...i jeszcze jedno : szkoda ,ze napisalas o tym niezrealizowanym sekurity ...ktos moze doniesc p.Mirkowi ,ze to lipa ,a tak ...troche respektu by mieli ...i niepewnosci...Kiedys mielismy owczarka niemieckiego ,bardzo przez nasze corki i nas rozpieszczonego i co tu duzo mowic ,byl lagodny i merdal ogonem do kazdego ,ale powiesilismy na bramie i bramce " UWAGA ZLY PIES "i " masz 5 sek. zeby uciec " i naprawde kazdy pod bramka stal i sie bal wejsc pomimo ,ze pies byl w kojcu ...To tyle ! Trzymaj sie i nie zalamuj ...Powodzenia :-)
OdpowiedzUsuńGrey Wolf,czy wiesz,ze palac, dworek to byly od zawsze moje marzenia. Wiec ciesze sie, ze dom budzi takie skojarzenia. Ludzie we wsi tez gadaja, ze wyglada jak dworek. I oby tylko "alarm" poskutkowal!
OdpowiedzUsuńZiL, oby tak bylo i w moim przypadku!
Ano zobaczymy, czas pokaze.
Nieslawo, wiem ze to zazdrosc pozytywna, wiec niech sobie bedzie. I ciesze sie,ze dom sie podoba, to dodaje skrzydel.
Aradhel, Oczywiscie ruinka dostanie nowe imie, bo dom powinien je miec, tak jak czlowiek...
Tak Magdaleno, dwa owczarki i nie tylko... Ja zreszta nie wyobrazam sobie zycia bez gromadki zwierzakow, zwlaszcza na wsi.
Dziekuje Wam bardzo za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie.
ale się uśmiałam z tej opowieści. a chatynka coraz piękniejsza!
OdpowiedzUsuńAmelio rozbawiłaś mnie tym p.Rafałem...bo to chyba Agent Bond - Rafał Bond...pojawia się i znika:))) Powiem Ci kochana, że poczucie humoru masz niebywałe...ja bym się chyba załamała.Widzę, że po tych wszystkich bojach na placu budowy, toś się uodporniła na wiele rzeczy...a już na naszą polską i dziwaczną rzeczywistość, to szczególnie:) Podziwiam wszystko to co do tej pory zrobiłaś, bo dom faktycznie wygląda imponująco a okolica cudna. Wiosną kiedy otworzysz domek dla kończenia prac i ogarniesz wzrokiem okolicę, to pewno dech będzie zapierać! Wypoczywaj teraz spokojnie, bo alarmy Agenta działają - przynajmniej na wyobraźnię okolicznych ludków. Pozdrawiam serdecznie i cieplutko,pa.
OdpowiedzUsuńGraszo, trafilas w dziesiatke z tym Agentem Bond i jego alarmami dzialajacymi na wyobraznie!?
OdpowiedzUsuńA nawiasem mowiac, to Agent Bond nie odezwal sie do dzisiejszego dnia!???
Dziwy dzieja sie na tym swiecie, doprawdy!
Ale ja juz chyba faktycznie do wszystkiego przywyklam i po Agencie Bond... juz mnie nic nie zdziwi!
Dzieki za mile slowa i pozdrawiam bardzo serdecznie.
Amelio! Posłałam do ciebie maila.
OdpowiedzUsuńA dom i okolica - cudne, fajnie, że pokazałaś więcej zdjęć :)
Amelio zapraszam do mojego saloniku - czeka na Ciebie mikołajkowy prezent:) Buziaczki przesyłam,pa.
OdpowiedzUsuń