Każdy dobrze wie, jak to jest pięknie, iść przez rozświetlony słońcem las... z koszyczkiem w ręku i z wesoło biegnącą obok Wandzią... i rozkoszować się ciszą i czystym leśnym powietrzem... spoglądać na pięknie przystrojone w jesienną szatę drzewa... i cieszyć się zebranymi grzybami...
Ale tej jesieni bylo inaczej.
Tej jesieni, jak również tej wiosny, tego lata i tej zimy....las objęła w swoje panowanie ekipa... "Gumisi" .
Gumisie, jak nazywają ich miejscowi , w swoich pomarańczowych chełmach i kamizelkach migają jedynie pomiędzy drzewami, przypominając "bajkowych krasnali"... z tym, że do bajki tutaj daleko, a oni sami są znacznie mniej szlachetni.
Gumisie.. cechują się oprócz swojego stroju, wyjątkową systematycznością i zacięciem w swojej pracy tj. drzewa padają jak przyslowiowe"mrówki', a ryk motorowych pił słychać wszędzie.
Dlatego też spacer leśnymi ścieżkami wśród ściany pociętych drzew i wśród wycia motorowych pił, już dawno przestał być przyjemnością!
Dramat drzew, zwierząt i ptaków, które tracą swój dom, trwa nieprzerwanie od miesięcy. Pisałam już o tym w zimowym poście, mając wówczas nadzieję na jego rychłe zakończenie.
Gumisie zawsze krzywią się na mój widok.
Nie rozumieją, dlaczego chodzę po lesie i zamiast zbierać sobie grzybki, robię jakieś zdjęcia... lub stoję nad ściętymi drzewami... albo zbieram śmieci... no, tego to już w ogóle nie rozumieją. Usiłują być mili, zaglądają mi do koszyka, a gdy ich mijam, pytają grzecznie, jak udało się grzybobranie... ale widząc kilka zaledwie grzybków, kilka butelek i różnych śmieci... odchodzą szybko do swojej pracy, a gdy widzą mnie z... taczką są zupelnie zdezorientowani.
Gumisie nie rozumieją dlaczego wciąż i tak uparcie jestem przeciwna wycince drzew i dlaczego nie potrafię zrozumieć tego,że oni wykonują jedynie swoją pracę?!
Wiem, rozumiem, że to Lasy Państwowe i etc... Jednak, nie da się zaprzeczyć faktu, że codziennie z rąk Gumisi giną drzewa! Dziesiątki drzew!
Nigdy więc nie zrozumiem, ani nawet nie polubię Gumisi! A zresztą nie o to tu przecież chodzi, chodzi o drzewa i o to, że lasu tak bardzo i to bardzo... ubywa! I ja to wciąż widzę... i widzę, jak w tygodniu kilka ogromnych 40-tonowych ciężarówek wyjeżdza z lasu, z pełnym ładunkiem drewna!
I nikt już nawet nie zauważył tego, że mały mostek obok mojego domu, pod którym płynie mój strumyk dawno już został zarwany... ani nawet tego, że po wąskiej szutrowej, wśród lasu biegnącej drodze... jedynie 7 ton może przejechać... ani na przyklad tego, jak bardzo już zdewastowane są ciężkim sprzętem drogi i scieżki leśne... ani też tego, jak bardzo przestraszone są zwierzęta i że już wcale i nigdzie ich nie widać!
A to co się dzieje, to prawdziwa dewastacja lasu!
Gumisie mówią na mnie " ta jędza" lub "ta wiedżma z lasu"... a raz nawet widzieli, jak miałam w koszyku kilka wyjątkowo pięknych i okazałych muchomorów, które, tak mimochodem, jak na "jędzę" przystało im pokazałam... mowiąc, że to na miksturę, po której czuję się coraz lepiej!
Kiedyś, pamiętam, las był dla mnie... jedną, wielką Abstrakcją.
Żyłam sobie w wielkim mieście, tym jego pulsującym życiem i wszystkim tym, co z nim związane było. A las znałam jedynie z wakacji, czy też z krótkich wypadów za miasto. I to wszystko.
I dopiero tutaj, gdy zamieszkalam na jego skraju, a jego problemy stały się tak bliskie, tak namacalne, tak widoczne... pojęłam tak naprawdę... czym jest las. Dotarlo do mnie, że to Płuca Ziemi. A każde z drzew jest na wagę złota.
Zawsze gdy wchodzę do lasu, wstrzymuję oddech. I czuję się tak, jakbym wkraczała do innego świata, przekraczała jakąś niewidzialną granicę.
A on zawsze zachwyca mnie swoim pięknem. Wciąż i niezmiennie i o każdej porze roku potrafi zachwycić! Wielkie, dostojne dęby, wysmukłe brzozy, aż do nieba sięgające sosny... Umierają teraz stojąc!
W milczeniu. Najpierw obdarowują ludzi tak szczodrze swoimi darami, po to, aby potem właśnie z ich rąk zginąć! Cóż za paradoks!
Kiedyś przecież też ścinano drzewa, ale to były dzialania wyważone, nie niosące większej szkody środowisku.
A ludzie szanowali przyrodę, żyli jej rytmem. A gdy wchodzili do lasu, to czapki z głów zdejmowali, kłaniali się drzewom, pozdrawiali je, a one wysyłały im dobrą energię. Świat był przyjazny dla drzew. Teraz drzewa to towar, nikt już nimi się nie przejmuje, nikt ich nie pozdrawia, mało kto docenia ich piękno i ich niezwykłą moc!
O ratunek wołają też inne lasy. Wiele lasów. W tym Puszcza Karpacka, w której od miesięcy trwa pogrom drzew. Można jeszcze podpisać petycję o jej ratunek /SOS Karpaty/, tylko trzeba sie pospieszyć. One i zwierzęta same o siebie nie zawalczą. To my musimy to zrobić!
Zastanawiam się, czy istnieje coś takiego, jak... zemsta drzew... zemsta zwierząt?!
Bo nie jest przecież tak, że wszystko, cokolwiek się uczyni, powraca?
Najbardziej lubię te dwie historie. Obie opowiadał mi sąsiad.
Pierwsza jest taka:
gdy leśniczy ustrzelił jelenia, a był to wyjątkowo piękny i dorodny okaz, a może nawet przywódca stada?I myśląc, że ten już nie żyje, podszedł do niego. A wtedy jeleń... podniósł się, raniąc go ciężko w nogę!
I Druga:
szef ekipy Gumisi, chłop młody, zdrowy i silny dostał nagle tak wysokiego ciśnienia, że karetka na sygnale zabrała go z lasu. Leżał na oddziale intensywnej terapii. Cudem ocalał. "To od tych słodyczy" powiedział sąsiad. A ja tylko się uśmiechnęłam... do drzew oczywiście!Tak, tak jędzowata jestem. Chociaż, dla mnie wciąż dużo straszniejsze, jest codzienne zabijanie drzew!?
I póżno-jesiennie się zrobiło. Mgły otuliły las, jakby go ochronić, czy pocieszyć chcialy!?
Przyroda, drzewa, zwierzęta szykują się do spoczynku, po tym jak kwitły i soki puszczały, jak rodziły i pełnią życia żyły.
Las jesienny, to las najcichszy. I tylko opadające leciutko liście słychać, które jak ciepła pierzynka otulają ziemię.
Ale tej jesieni, nie dane jest temu lasowi odpocząć!
Gumisie nie ustają w swojej akcji. Ambitnie rżną coraz bardziej, coraz dłużej, coraz zacieklej. Bo i póżnym popoludniem słychać przeszywajace do szpiku kości wycie motorowych pił... pewnie nadgodziny robią!
Dziś jakoś wcześniej skończyli, więc poszłam do lasu. I to co zobaczyłam, powaliło mnie z nóg!
Zryte ścieżki leśne, połamane i pocięte, walające się wszędzie gałęzie... i tylko śmieci pozbierane, a jednak, czegoś się chociaż nauczyli! Ręce same zaciskają się w pięści!
To pożoga!
Dlaczego wciąż istnieją ludzie, tacy jak Gumisie, którzy zachowują się tak, jakby ŻADNEGO piękna wokół siebie nie widzieli... i jakby te drzewa NIC dla nich nie znaczyły!?!
I zastanawiam się... jak, takie Gumisie, po ośmiu godzinach swojej pracy tj. rżnięcia drzew, wracają do domu... I siadają ze swoimi dziećmi przy stole... i opowiadają o swoim pracowitym dniu... I mówią, że przez osiem godzin rżnęli drzewa... I czego te dzieci się uczą?! Tego, że te drzewa NIC... naprawdę NIC nie znaczą!?!
A czy one same, kiedyś już jako dorośli, gdy wejdą do takiego... "lasu" bez drzew, które ich ojcowie w pień wyrżnęli, też pomyślą... to byla tylko ich praca!?
Bo ich ojcowie, ci i inni, niestety... zapomnieli o tym, że są jedynie gośćmi na tej planecie!
Zapomnieli ludzie o swoich korzeniach zapomnieli o przestrogach, zapisanych w powtarzanych uparcie przez starszych plemiennych by pamiętali młodzi. Jedną taką przestroga jest - kto zetnie dąb, nie przeżyje roku. Dęby strażnicy lasy, Amelio współczuj gumisiom z małej litery, to już są bardzo chorzy ludzie i obawiam się że wielu z nich cięzko będzie chorych w najbliższych miesiącach a oni tylko wykonują rozkazy, za co płacą swoim zdrowiem.
OdpowiedzUsuńSą też opowieści o zwierzętach i o ich zapłacie za zabierane życie, opowieści przestrogi.
Jest taka opowieść że Twórca obdarzył zwierzęta pewną mocą, mocą rozerwania na strzępy ducha. Gdy myśliwi zjawi się po tamtej stronie życia, czekają na nich zwierzęce duchy, musi im odpowiedzieć na jedno pytanie DLACZEGO. Jeśli odpowiedzieć nie będzie adekwatna do tego czego doświadczyły z ich ręki, rozerwą a jest się czego bać, ponieważ osobowość człowieka składa się z trzech, poznanych zresztą już przez naukowców części: podświadomości - pamięć, świadomości - jestem i nadświadomości wiedzy o kierunku w jakim zmierza osobowość. Rozerwanie na części czyni z osobowości istotę przerażoną i prawda że jest się czego bać?
Mam ukochany las kretyńscy urzędnicy zrobili tam takie spustoszenie że nie potrafię o tym ani mówić ano myśleć ponieważ zaczyna mnie boleć głowa. Dość powiedzieć że cały piękny dość duży areał został wycięty w pień, całkowicie stare cudowne sosny i inne drzewa w tym miejscu przestały istnieć. Nie umiem powiedzieć więcej an ten temat bo ... nie chcę nikomu źle życzyć.
Dąb to drzewo życia...a ile ich tutaj zostało wyciętych, już w zimie tuż za moim płotem cała połać dębów wycieta w pien, zostały tylko pnie, ogromne, takie że ze dwóch ludzi mogłoby je objąc, wyobraż sobie co to były za dęby? ryczałam nad nimi z bezsilności! Teraz tez dęby, buki,sosny poszły pod piłę.
UsuńTeż nie chce nikomu zle zyczyc, ale takich gumisi juz mi nie zal nawet, bo gdy widze te drzewa to trudno o wspolczucie.
Prace zawsze mozna zmienic i robic cos pozyteczniejszego, tylko ze zawsze i za kazde pieniadze znajda sie nowe gumisie i jakie to smutne!
To przerażające ale jesteś już kolejną osob, która zwraca na to uwagę. Nie podoba mi sie to masowe wycinanie. Boję się, że takie Gumisie nie wiele mają do powiedzenia bo decyzje podejmowane są znacznie wyżej. A jak te wyższe instancje przejmują się naszym zdaniem to widzimy przez ostatnie lata...
OdpowiedzUsuńTak, gumisie sa tylko wykonawcami, a decyzje podejmuja lasy państwowe...
UsuńAmelio! Jest taka przejmująca ksiazka, w której motyw zemsty zwierząt nad bezmyslnymi czy okrutnymi ludźmi jest najwazniejszy. Czytałam ją pełna emocji, wzruszenia i pragnienia by takei rzeczy były mozliwe, by mozliwa była sprawiedliwosć. Ksiązka, którą mam na mysli to "Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olgi Tokarczuk. Jesli masz skad ja zdobyć, to naprawdę polecam. jesteś bardzo podobna wrazliwoscia i pasją do jej głownej bohaterki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, ze ściśnietym sercem patrząc na Twój biedny las!***
Wierzę Olgo, że taki czas nadejdzie i że lasy przestaną być wyrzynane tylko i jedynie dla czystego zysku, a zwierzeta będą mogły swobodnie oddychac w swoim lesie.
UsuńWiesz, trudno o niewrazliwośc, gdy na oczach tuż obok to wszystko sie dzieje, a człowiek jest tak bardzo bezsilny. I to własnie ta bezsilność jest chyba najgorsza ze wszystkiego!.
Ksiązke przeczytam. Usciski.
To trzeb by sie za urzędasów , którzy te rzeź zarzadzili , brać! U nas na Pomorzy Zachodnim dzieje sie zresztą podobnie - kiedy we wrześniu bylismy sobie z mężem na prawdziwkach, spotkalismy pana , który w tempie przyspieszonym nakazał nam opuścić "teren", bo będzie tu sie odbywała "wycinka".
OdpowiedzUsuńI co mogliśmy zrobić?
Ula
Mam wielką nadzieję, że opamiętają się i to szybko... bo inaczej zabraknie drzew a to najprawdziwsze płuca tej Planety...
OdpowiedzUsuńMnie zawsze ogarnia złość i niemoc. Bo o ile jest potzreba na drewno- palimy w piecach, używamy papieru, mamy meble drewniane...to można to robić z głową. A teraz w naszych złych czasach nie liczą się z niczym, marnotrawią, wszystko. Żywe czy martwe. Wierzę w odwet, tylko ile jeszcze zniszczeń czeka? A Indonezja, Sumatra? Wspomniana puszcza karpacka, ale i mniej dzikie...A Białowieża po wyborze debila- Szyszko...
OdpowiedzUsuńSzkoda słów. Przy złym końcu dnia, jaki dzis u mnie, same smutne treści mi się nasuwają...
Amelio, co sie stalo z ludzmi! Jestem przerazona, Twoja opowiesc o drzewach wzruszyla mnie do lez.
OdpowiedzUsuńA Ty, jedzo kochana badz soba, gumisie to male plotki, echh.
Placze razem z Toba i przytulam.
ludzie sa strasznie zachłanni i póki pieniądz rządzi tym światem to człowiek wszystko zniszczy i sprzeda,to porażające. Ja oglądam z zaciekawieniem programy o Alasce i życiu samowystarczalnym i w zgodzie z naturą, tłumaczę swoim małym dzieciom jakie wartości są ważne w życiu,zgadzam się z Tobą że prace można zmienić i nie jesteśmy na nią skazani na całe życie,sama to zrobiłam i nie oglądam się za siebie. Pieniądze to nie wszystko,ale Gumisie to ludzie prymitywni,nie mają tej wrażliwości. Pozrawiam serdecznie Klaudia
OdpowiedzUsuńMy ludzie mamy nieustającą potrzebę wyższości nad resztą świata... Smutne to bardzo...
OdpowiedzUsuńKilka lat temu był i u nas taki pogrom i nie chore wycinali tylko wręcz przeciwnie. Ale od dwóch lat się skończyło i byłabym szczęśliwa ale nie wiem na jak długo ta przerwa. Biznes i bezmyślność
OdpowiedzUsuńOd malego nie potrafie zrozumiec, dlaczego czlowiek ma takie niszczycielskie zapedy. Wycinanie lasow, polskich, rownikowych,teraz w Indonezji, doprowadza mnie do rozpaczy.
OdpowiedzUsuńPodobne, jak polowania na wilki, prawie juz je wytlukli w Skandynawii.
Nie zgadzam sie na taki swiat.