"Podróż na tysiąc mil rozpoczyna się od pierwszego kroku"

3.03.2012

I jeszcze kilka zdjęć glinianych ścian...


... Ścian, które bardzo... kapryśne bywały... przechodząc rożne stadia Rozkwitu... i Rozwoju... od np. kwitnięcia konopnych roślinek poprzez ich długotrwałe przekwitanie i... pleśniowe różnego sortu, bardzo efektowne niekiedy wykwity... domagając się nieustannego głaskania i wygładzania, tudzież podobnie skuwania... wyciskając po drodze morze krwi i potu, gdy będąc w stanie naprawdę opłakanym... zamieniały się w moją ŚCIANĘ PŁACZU!?!?


      

                                     













 I gdy po tych wszystkich fazach rozwoju... w KOŃCU i...  NARESZCIE... i zupelnie nieoczekiwanie przybrały całkiem przyzwoity wygląd!?!?

 I tak oto wyglądają obecnie...

                               
                                                   


Ściana w kolorze waniliowym




korytarz i w oddali widoczna kuchnia w takim samym kolorze




nierówny tynk, pomalowany farba glinianą, tu w kolorze mlecznej czekolady, przy łuku widoczny ornament




Pokoje północne po skuciu tynków...




... i widać wyrażnie, wyschnięte resztki tynku, juzż niestety po jego skuciu 









korytarz i drzwi prowadzące do łazienki.... której nie ma, jako, że i wody w domu nie ma






... i Mój Błękitny...  na honorowym miejscu... pięknie skornikowanego  pnia...

















...  w drodze do żródełka...





... po... Wodę Życia





... która tej zimy, byla mi prawdziwym... ŻRÓDŁEM 









....strumyk obok domu, w oddali widoczna obora





.. i nowo odzyskane, wywoskowane i pomalowane drzwi do domu





... panna Lola odpoczywa





... na tle błękitnego  nieba...





... i w marcowym slońcu





...i pan Kot, który wlasnymi droganmi chadza.


Pozdrawiam serdecznie i już bardzo wiosennie Wszystkich zaglądających, życząc miłego dnia.

18 komentarzy:

  1. Strasznie skomplikowane,niewiarygodne wręcz te tynki,nie miałabym absolutnie cierpliwości na takie wykończenie wnętrz.Podziwiam bardzo :)No i z wiosną to dopiero będzie się działo wokół domu!Ale im starsza jestem ,tym bardziej przeżywam,że w Polsce taki klimat,taka krótka ta pora, gdy ciepło i kwiaty i życie wokół domu ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietnie te tynki wyszły! Warto było!
    Gratulacje dla Ciebie i Twoich pomocników! :)

    Szczerze Ci zazdroszczę domu i miejsca, w którym on stoi.. :)

    Pozdrawiam i weny życzę do dalszych wymyslunków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne te tynki, ale ile napięcia, nerwów pochłonęły....

    Możesz być z siebie dumna!!!

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i jednak efekt jest:). I to jaki! Klimat nieco orientalny, letni (może to kwestia koloru),ale tynki wyglądają naprawdę szlachetnie ,"rasowo".Podziwiam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne tynki! mam skojarzenie z Marokiem! efekt taki...ciepły:)! pozdrawiam i czekam na więcej zdjęć:)!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzyłaś, wytrwałaś i jest cudnie!
    Podziwiam!
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. joasxa,

      witaj, miło że wpadłaś!
      Wiesz wszystko jest trudne... dopóki nie stanie się proste!
      W sumie te tynki, gdy teraz na to patrzę, to nic trudnego, trzeba tylko wiedzieć jak to robić.
      Ja już wiem, nauczyłam się na własnych blędach!

      Too-tiki,

      witaj i dzięki za odwiedzinki. Tak warto bylo, mimo trudności, a moje dalsze plany... to znów glina, glina... z której pewnie tak szybko nie wyjdę!

      Go i Rado,

      chyba musi być trudno, żeby potem było pięknie!

      Mateus,

      witaj, tak więc mam trochę orientu i toskanii w jednym... pewnie dlatego, że nie są... wygładzone i równe.

      Kyja,
      wiesz gliniane tynki są w ogóle CIEPŁE... grzeją i tworzą klimat... to ważne dla domu!

      Magdo,
      Wytrwałam też dzięki Wam i Waszej wierze, że się uda... więc nie mogłam inaczej, nie mogłam zawiesć!
      Dzięki i pozdrowionka ślę!

      Usuń
  7. Podziwiam Twoją determinację! Ale warto było. Wyschnięte tynki wyglądają fantastycznie! A woda w domu kiedy?
    Pozdrawiam ze słonecznych Żuław
    Asia z Siedliska pod Lipami ( chwilowo pod innym podpisem - robimy bloga dla Stowarzyszenia:-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Amelio, czy miałaś kiedy chwile zwątpienia, że to co robisz, nie wyjdzie? od pierwszych wpisów z gliną bałam się, a teraz? to są najpiękniejsze tynki pod słońcem, słoneczne, naturalne, od samego patrzenia robi się ciepło; wszystkie pędzlaki i kropidlaki wyginęły, doprowadzenie wody po takich doświadczeniach to pestka; przyjemnie pogrzać twarz w promieniach słońca, prawda? pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie tynki wyglądają! Cudne, ciepłe kolorki. A drzwi też stare, czy tylko robione na stare?

    OdpowiedzUsuń
  10. To jakaś zdrada - wczoraj napisałam komentarz, jeszcze Padre mi przez ramię zaglądał... ale nie ma go! Trudno... napiszę raz jeszcze: cudowne, wspaniałe, piękne jest wnętrze Twojej chatki i te drzwi - rewelacyjne! Jesteśmy pełni podziwu dla Twojej wiary i determinacji ;-) i żądni Twoich doświadczeń!
    Amelio, koniecznie musimy Cię odwiedzić, dotknąć tych ścian i posłuchać Twoich opowieści ;-)) No i wciąż mam drobiazgi dla Ciebie (mogłabym je teraz wysłać pocztą, ale wtedy stracę dobry pretekst ;-))
    Ściskam czule i wiosennie!
    ps
    A może to wina weryfikacji obrazkowej... nie mogłabyś jej wyłączyć?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu,

      woda będzie tej wiosny,pragnę oczyscić starą studnię i z niej doprowadzić wodę do domu.
      Dzięki za miłe słowa.

      Mario,
      naturalnie,że miałam chwile zwątpienia i bezsenne noce, ale wynikało to w dużej mierze z mojej niewiedzy i braku doświadczenia przede wszystkim, teraz już doświadczyłam, nauczyłam się wiele metodą własnych prób i błędów i wiem więcej niż wiedziałam, i o następne tynki juz się nie boję!
      A glina ma naprawdę cudowne właściwości i potrafi wiele zwalczyć. I masz rację jest przy tym ciepła i naturalna. I wiesz, ja już nie chciałabym mieć innych tynków w swoim domu, glina mnie zafascynowała od pierwszej chwili i już przy niej pozostanę!

      Wonne Wzgórze,
      drzwi z odzysku, poprzecierane, wywoskowane i pomalowane.

      Inkwizycjo,
      tak niekiedy się dzieje, mnie też to spotyka, a ostatnio, cały mój post zniknął bez śladu, zobaczę co się da zrobić z tym obrazkiem.

      Oczywiście, zapraszam na dotknięcie glinianych ścian... i wręczenie drobiazgów!

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  11. Amelio gratuluję wytrwałości, ja po zobaczeniu pierwszych wykwitów na ścianie skułabym wszystko, nie wytrwałabym i nie oglądała tak wspaniałego końcowego efektu. Wnętrza wyglądają bardzo oryginalnie i ciepło.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko,
      a więc jednak warto walczyć, podejmować wyzwania, iść pod prąd... choć to niekiedy piekielnie trudne!
      Ale pewnie tak już musi być, żeby potem móc się cieszyć!
      serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  12. Te tynki są cudne, i te kolory !
    Ileż Twojej ciężkiej pracy, potu i pewnie łez jest w tych tynkach.
    Ale za tą wytrwałość odwdzięczyły Ci się niesamowitym wyglądem, pewnie też i zapachem :)
    Podziwiam za determinację w dążeniu do celu, ja pewnie bym się załamała, wszystko skuła i połozyła normalne tynki.
    Anioł jak wspaniale się prezentuje na tle tych ścian.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Amelio jestem z Ciebie bardzo dumna, gratuluję z całego serca realizacji marzeń, proszę tylko o więcej zdjęć, tynki gliniane są cudne, my mamy gliniany kominek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirko,
      dzięki za uznanie,
      tak te moje ściany były opłakane... w przenośni i dosłownie...!
      Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy!

      Anando,
      tak mi się od pierwszej chwili wydawało, ze Wasz kominek jest gliniany i niezwykle piękny.
      dziekuję za uznanie i pozdrawiam

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń